Teksty konkursowe (08/2008): Indywiduacja...

Tekst z "Cyklicznego konkursu jungowskiego" autorstwa pani Izabeli Szurgut. Jest to fragment pracy, której całość znajdziecie w dziale teksty (Psychologia głębi – podstawy koncepcji jungowskiej).

„ Indywiduacja i rozwój duchowy człowieka”***
(***Ze względu na charakter publikacji pominięte tu zostały dane bibliograficzne)

W swoich pracach Jung określił człowieka jako jednostkę, przed którą stoi zadanie duchowego rozwoju - pełnego urzeczywistnienia całości własnej  psyche poprzez świadomy rozwój mający prowadzić do ukształtowania się osobowości...
Pojęcie „osobowości” w ujęciu jungowskiej psychologii głębi nie jest tożsame z terminem „ja” („ego”). Najpełniejszym odpowiednikiem „osobowości” jest „ Jaźń”. Ukształtowanie się jej „jest czynem wymagającym najwyższej odwagi życiowej, absolutnej afirmacji indywidualnego istnienia i najbardziej udanego przystosowania się do tego, co uniwersalne, przy możliwie największej wolności w podejmowaniu własnych decyzji”.
Proces ten polega on na walce z „potworami” własnej psychiki przejawiającymi się za pomocą archetypowych obrazów oraz tym, co narzuca nam świat zewnętrzny. Jeśli człowiek tą walkę wygra, osiąga prawdziwą harmonię duszy, staje się indywiduum, które wyodrębnione do świata zewnętrznego i wewnętrznego doprowadziło do dominacji w swej psychice Jaźń.
Jung pisał, iż Jaźń można określić „jako pewnego rodzaju kompensację konfliktu miedzy światem wewnętrznym a światem zewnętrznym […] jako że jaźń ma charakter rezultatu, osiągniętego celu, czegoś, co powstało jedynie stopniowo i mogło stać się przedmiotem doświadczenia tylko dzięki wielu wysiłkom”.
Dla niego psychika człowieka ma charakter teleologiczny – jej thelos to właśnie Jaźń. Jest ona zarówno pełnią osobowości jak i całkowitym zjednoczeniem przeciwieństw konstytuujących psychikę człowieka. Osiągnięcie Jaźni stanowi uwieńczenie procesu indywiduacji – czyli rozwoju duchowego.
Nie każdy człowiek jednak proces indywiduacji przeżywa świadomie. Jak wspomniałam w poprzednim rozdziale u większość ludzi jest to tylko proces dojrzewania i starzenia się, przebiegający bez zaangażowania. Nie odprowadza on do ukształtowania się prawdziwej osobowości, gdyż „nasza osobowość nigdy się nie rozwinie, jeśli sami, świadomie i na mocy świadomej decyzji moralnej, nie wybierzemy swojej własnej drogi”.
W myśli Junga proces osiągania Jaźni posiada dwa znaczenia. Indywiduacja to procedura przywracania harmonii psychicznej poprzez właściwą integracje treści nieświadomych. Jest to ujecie psychologiczne. Indywiduacja jest też procesem utrzymywania osiągniętej harmonii duszy, mającą doprowadzić do sytuacji, w której wpływ Jaźni na postępowanie człowieka staje się coraz większy.
Koncepcja indywiduacji ma tym samym przede wszystkim wymiar etyczny. Człowiek, który właściwie zintegrował treści nieświadomości, za najwyższą wartość uznał Jaźń i kieruje się już tylko jej dyrektywami. Jego decyzje, choćby były niezgodne z obowiązującymi normami moralnymi, zawsze będą moralnie dobre, bowiem jest on wierny własnemu prawu.

„Wierność własnemu prawu jest zaufaniem temu prawu, lojalną wytrwałością i pełną ufności nadzieją, a zatem postawą, jaką człowiek religijny powinien mieć wobec Boga”.

W szczegółowym opisie proces indywiduacji przyszła Jungowi z pomocą alchemia. Znalazł w niej odpowiednik swojej psychologii.
Celem adeptów alchemii było ostateczne połączenie przeciwstawnych pierwiastków – ich koniunkcja.

„[…] idea coniunctio z jednej strony usiłuje rozjaśnić mroczną tajemnice związku chemicznego, z drugiej jednak strony, jako mitologem, wyraża  archetyp zjednoczenia przeciwieństw”.

Według Junga alchemik nie myślał w sposób tak konkretny jak współczesny chemik; posługiwał się bowiem symbolami. Nie chodziło mu jedynie o wytworzenie związku chemicznego, na przykład siarki z rtęcią, lecz we wzajemnych relacjach tych pierwiastków widział przejaw działania ducha. Cała procedura alchemiczna miała dla niego charakter duchowy.

„Przez zjednoczenie miedzi (Cu) i aqua permanens - z reguły rtęci (Hg) – my wyobrażamy sobie jedynie amalgamat, ale dla alchemików oznaczało to morze „filozoficzne”, albowiem aqua permanens była dla nich przede wszystkim symbolem czy postulatem filozoficznym, który spodziewali się odkryć - czy, jak sądzi, odkryli - w przeróżnych cieczach”.

Substancje posiadały wymiar duchowy, a samo połączenie było operacją filozoficzną polegającą na zjednoczeniu przeciwieństw: materii i formy, pierwiastka męskiego i żeńskiego, yang i yin, ducha i duszy.
Celem  opus było uzyskanie szlachetnego kruszcu, złota, cudownego kamienia. Synteza wrogich sobie substancji była wynikiem świadomego starania i pozwalała na dokonanie niezbędnego w procesie alchemicznym aktu samopoznania.
Alchemiczne mysterium coniunctionis stało się dla Junga procedurą zjednoczenia psychicznego, możliwą za sprawą poznania samego siebie. Całe opus stanowi dla niego symboliczną transformację psyche nieświadomej. W jego trakcie adept mimowolnie uświadamia sobie własne treści nieświadome, projektując je na substancje podlegające przemianie.
Z racji tego, że alchemik myślał w sposób trychtoniczny jego  lapis (jak każda istota żywa) składa się z ducha, duszy i ciała (spiritus, anima, corpus). Samo misterium również dzieli się na trzy etapy, z których każdy jest odrębnym stopniem zjednoczenia. Jung opisując je odwołuje się do Gerarda Dorna, który - jego zdaniem - jako pierwszy rozpoznał w alchemii wymiar psychologiczny.
Fazy dornowskiego conuinctio to kolejno:
1) połączenie ducha i duszy przy jednoczesnym oddzieleniu ich od ciała – określane jako unio mentalis in superatione corporis;
zjednoczenie ducha i duszy z ciałem;
ustanowienie łączności triady:  duch- dusza-ciało z  unus mundus (potencjalnym światem pierwszego dnia stworzenia - światem totalnej jedności przeciwieństw).
Celem pierwszej z nich jest osiągniecie pewnego stopnia samopoznania i ustalenie harmonii psychicznej w wyniku konfrontacji z treściami nieświadomości. Unio mentalis - rozumiane przez alchemika jako połączenie ducha i duszy - jest odpowiednikiem indywiduacji w rozumieniu psychologicznym, bowiem człowiek skupia się głównie na swoim świecie wewnętrznym.
Specyfika pierwszego etapu coniunctio w ujęciu psychologii głębi polega na konfrontacji z kolejnymi archetypami: cieniem, animą i animusem, Starym Mędrcem i Wielką Matką.
Pierwszym krokiem w ustanowieniu unio mentalis jest konfrontacja z ciemną stroną własnej natury, którą Jung nazywa cieniem. Jest on nieodłączną częścią psychiki człowieka, alter ego każdego z nas. Rozwija się i rośnie równolegle z rozwojem naszego „ja”(„ego”), jako bagaż doświadczeń, których wolelibyśmy nie pamiętać; oraz tego, co nie zostało rozwinięte i zróżnicowane.
Cień może należeć zarówno do sfery nieświadomości personalnej, jak i zbiorowej. W pierwszym wypadku reprezentuje te treści, które w ciągu naszego życia zostały wyparte ze świadomości i uosabia wrodzoną każdemu człowiekowi skłonność do rzeczy „podrzędnych”, do której często ciężko jest się mu przyznać nawet przed samym sobą. W drugim reprezentuje ciemną stronę natury ludzkiej w ogóle:

„[…]o ile możliwe jest poznanie względnego zła, które tkwi w naszej naturze, o tyle spojrzenie w oczy złu absolutnemu jest doświadczeniem równie rzadkim, co wstrząsającym”.

Cień jest postacią archetypową najłatwiej dostępną doświadczeniu, ponieważ przeważnie ujawnia się jako treść należąca do sfery nieświadomości osobniczej i należy go początkowo interpretować personalnie, a dopiero później poprzez jego aspekt zbiorowy.
Jako treść nieświadomości osobniczej przejawia się w formie zarówno wewnętrznej - w postaci marzenia sennego, fantazji i wizji, jako personifikacja pewnych cech nieświadomości śniącego oraz zewnętrznej – w osobie człowieka tej samej płci, na którego projektuje się pewne treści.
Przez projekcje rozumie Jung „przemieszczenie subiektywnego procesu na przedmiot […] proces dysymilacji, jako że podmiot zostaje pozbawiony treści subiektywnej i w pewnej mierze zostaje wcielony do przedmiotu. Podmiot na drodze projekcji wyzbywa się zarówno przykrych, nie przystających do niego treści, jak również wartości poznawczych, które z pewnych względów - na przykład w skutek niedocenienia samego siebie - są mu niedostępne”.
Skutkiem nieświadomego aktu projekcji jest wyizolowanie człowieka z realnego świata, gdyż miejsce rzeczywistej relacji podmiotu ze światem zajmuje związek oparty na całkowitym zafałszowaniu obrazu rzeczywistości. Jung pisał:

„Projekcje nadają środowisku własne, ale nieznane oblicze. Dlatego też ostatecznie wprowadzają człowieka w autoerotyczny czy autystyczny stan, który powoduje, że widzi on świat przez pryzmat własnych marzeń i nie jest zdolny poznać go naprawdę”.

Uwolnienie się od własnych projekcji polega na uświadomieniu ich sobie.„Czyni się to gwoli poddania kontroli świadomości pewnych nienormalnych uwarunkowań psychicznych i stanów afektywnych, czyli symptomów neurotycznych”.
Jako treść nieświadomości zbiorowej cień znalazł wyraz w postaci symbolicznej diabła, szatana, czy też czarownicy.

„Gdyby wyparte tendencje cienia nie były czymś złym wówczas nie byłoby żadnego problemu. Ale z reguły cień jest tylko czymś niższym, prymitywnym, nieprzystosowanym i niepewnym [...]”.

Jego integracja staje się dla człowieka niełatwym zadaniem. Zbiega się ona z uświadomieniem sobie typu funkcjonalnego i typu postawy, do której człowiek należy. W tym wypadku cień - jako suma wszystkiego, co zaniedbane i wyparte ze świadomości - jest reprezentantem niezróżnicowanego typu postawy i funkcji psychicznych. Dopóki człowiek zróżnicował tylko jedną funkcję psychiczną i za jej pomocą orientuje się w rzeczywistości, dopóty trzy pozostałe funkcje pozostają w cieniu i muszą być stopniowo dołączane do świadomości.
Poznanie własnego cienia, jest zdaniem Junga jedyną szansą na poprawę i doskonalenie własnej postawy życiowej, bowiem to, co „wyparte i odosobnione od świadomości, nigdy nie może być poprawione”.
Konfrontacja z cieniem staje się więc: „problemem moralnym, który rzuca wyzwanie całej ego-osobowości, albowiem nikt nie potrafi zrealizować cienia nie rozwijając w poważnym stopniu stanowczości moralnej”.
Jest to zadanie niezwykle trudne, gdyż wymaga przyjęcia wobec siebie postawy krytycznej, która staje się warunkiem sine qua non dalszego samorozwoju.
Cień należy zaakceptować jako należący do swej istoty, a jednocześnie nauczyć się odróżniać ją od siebie. W przeciwnym razie rozwój psyche może zostać zahamowany. Na tym polega zdaniem Junga właściwa integracja cienia, która umożliwia wkroczenie w kolejny etap procesu indywiduacji i konfrontację z głębszymi warstwami nieświadomości.
Drugi etap unio mentalis stanowi spotkanie z „obrazem duszy”, reprezentacją odmiennopłciowej części naszej psyche, który Jung u mężczyzny nazywa animą, a u kobiety animuszem.

„[…] tak jak  persona, postawa zewnętrzna, w marzeniach sennych występuje w postaci pewnych osób, które przejawiają dane cechy w szczególnie dobitnej formie, tak i duszę postawę wewnętrzną,  nieświadomość przedstawia w postaci osób posiadających cechy, które jej odpowiadają. Niekiedy są to osoby całkiem nieznane czy postacie mitologiczne. W wypadku mężczyzn nieświadomość przedstawia duszę z reguły jako osobę płci żeńskiej, w wypadku kobiet występuje tu osoba płci męskiej”.

Obraz duszy ma bezpośredni związek z personą, gdyż zarówno on jak i persona stanowią o osobowości człowieka. Persona o zewnętrznej, gdyż określa ona stosunki człowieka ze światem zewnętrznym. Obraz duszy o wewnętrznej - określając sposób funkcjonowania człowieka wobec jego wewnętrznych procesów psychicznych. Stosunek obrazu duszy do persony podlega komplementarności, gdyż dusza zawiera wszystkie te cechy, których brak postawie świadomej.

„Tyran, nękany koszmarami, ponurymi przeczuciami i lekami wewnętrznymi, to postać typowa. Z zewnątrz bezwzględny, twardy i nieprzystępny, w samym wnętrzu daje do siebie dostęp każdemu cieniowi, poddaje się każdemu nastrojowi, jak gdyby był istotą nader niesamodzielna podatną na wszelkie wpływy. A zatem jego dusza zawiera owe ogólnoludzkie cechy uległości i słabości, których całkiem nie dostaje jego postawie zewnętrznej – jego personie. Jeśli persona ma charakter intelektualny, to dusza z pewnością jest sentymentalna”.

Zdaniem Junga anima odpowiada macierzyńskiemu erosowi, a  animus – ojcowskiemu logosowi.

„Jestem daleki od tego, by obu tym intuicyjnym pojęciom dawać zbyt precyzyjną definicję. Określeń „eros” i „logos” używam po prostu jako pojęciowych środków pomocniczych, żeby opisać fakt, iż świadomość kobiety bardziej określona jest przez łączący charakter erosa niż przez analityczny i poznawczy charakter logosu. U mężczyzny eros, funkcja relacyjna, jest z reguły mniej rozwinięty niż logos. Natomiast u kobiet eros jest wyrazem jej prawdziwej natury, podczas gdy nierzadko logos bywa jej żałosnym epizodem”.

Obraz duszy jest komplementarny z pozostającą w nieświadomości niezróżnicowaną funkcją. Stąd przeważnie anima mężczyzny, który zajmuje się zagadnieniami abstrakcyjnymi jest emocjonalna i romantyczna. Animus kobiety bardzo emocjonalnej, której główną funkcją jest  intuicja przejawia się na przykład pod postacią profesora.
U kobiety za powstanie projekcji odpowiada obraz jej ojca, u mężczyzny obraz jego własnej matki.

„Jego eros jest pasywny, jak eros dziecka: jego nadzieją jest być pochwyconym, osłoniętym i pochłoniętym. Chce on poniekąd znaleźć się w opiekuńczej i żywicielskiej sferze matki, szuka pozbawionego wszelkiej troski niemowlęctwa, kiedy to otaczający go świat wręcz narzucał mu szczęście”.

Odłączenie od rodziców stanowi jeden z najważniejszych etapów kształtowania indywidualnej osobowości. W społeczeństwach tradycyjnych stosowały w tych sytuacjach szereg ceremonii i rytuałów mających upamiętnić to wydarzenie. Dopiero po ich przejściu młody człowiek uznawany był za dorosłego i indywidualnego.
Człowiek współczesny powinien uświadomić sobie własne wewnątrzpsychiczne elementy odmiennej płci. Ich zaniedbanie prowadzić może do zaburzeń osobowości.
Kultura europejska obecnie zmusza ludzi do wypierania swych odmiennopłciowych cech, a ich tłumienie uznaje za cnotę. Taki stan powoduje nagromadzenie się ich w nieświadomości, w skutek czego ludzie bardzo często wiążą się z osobą która reprezentuje cechy obrazu ich własnej duszy – z własnymi słabościami.
Jedynie dzięki likwidacji projekcji możemy się przed tym ustrzec. Człowiek usuwając je nie jest już skrępowany żadnym stosunkiem miłosnym, gdyż uświadomił sobie cechy płci odmiennej we własnej duszy i straciła ona dla niego tajemniczość. Energia psychiczna tracona na projekcje została wówczas odzyskana, a dysponować może nią „ja” („ego”). Taki człowiek staje się prawdziwie niezależną jednostką, gdyż nie włada nim już jego anima, czy też animus. Miłość jego jest jednak dużo głębsza, gdyż polega na świadomym oddaniu się drugiej osobie.
Umiejętność nawiązywania takich relacji z drugim człowiekiem jest zadaniem bardzo trudnym i wymaga wielu lat pracy nad sobą. Konfrontacja z obrazem duszy jest zadaniem drugiej połowy życia. W pierwszej jego połowie człowiek powinien przede wszystkim zintegrować się z rzeczywistością zewnętrzną, z tego powodu kontakty z płcią przeciwną oparte są wówczas na stosunkach czysto fizycznych. W drugiej połowie życia chodzi głównie o integrację wewnętrznych treści własnej psyche – o połączenie z płcią przeciwną w aspekcie własnego świata wewnętrznego.
Anima i animus jako archetypy będące reprezentacjami obrazu odmiennej płci, który każdy nosi w sobie, odzwierciedlają nasz indywidualny stosunek do niej, jak również ogólnoludzkie doświadczenie związane z konfrontacją z płcią przeciwną. Reprezentują nieświadomość zbiorową przejawiając się w snach czy też wizjach poprzez obrazy archetypowe zawierające w sobie cechy przeciwstawne typowo męskie lub żeńskie. Anima może ukazać się jako słodka dziewczyna, anioł, ale i demon, czy nierządnica. Animus natomiast jako heros, bóg Dionizos, ale i Szczurołap. Oba archetypy mogą również być symbolizowane przez zwierzęta lub przedmioty o typowo męskich lub żeńskich kształtach na przykład: anima - krowy, jaskini, kota; animus - orła, lwa, wieży lub innego kształtu fallicznego.
Ich działanie na „ja” („ego”) jest bardzo silne i trudno je wyeliminować.

„[…] wprawdzie można zintegrować treści Animy i Animusa, ale ich samych zintegrować nie można, albowiem są to archetypy, a zatem kamienie węgielne całości psychicznej, która przekracza granice świadomości i dlatego nigdy bezpośrednio nie może stać się ich przedmiotem […] zachowują one autonomię i z tej racji nie wolno spuszczać z nich oka. Ma to niezwykłe znaczenie z terapeutycznego punktu widzenia, albowiem przez ciągłą obserwację spłacamy nieświadomości ów haracz, który w mniejszym lub większym stopniu zapewnia nam jej współpracę ”.

Współpraca nieświadomości polega na tym, że posiada ona pewien wewnętrzny porządek i dzięki temu może ukierunkowywać proces rozwoju psychicznego uszeregowując pojawiające się w świadomości obrazy archetypowe, integrując problemy w miarę jak dojrzeje do tego psychika konkretnego człowieka. Dzięki czemu staje się możliwe wzbogacenie treści świadomości i rozszerzenie osobowości.
Integracja obrazu duszy ze świadomością umożliwia człowiekowi przejście na kolejny szczebel, którym jest doświadczenie archetypu Magna Mater u kobiet oraz Starego Mędrca mężczyzn. Nie reprezentują one odmiennopłciowej części psyche, lecz są reprezentantami męskości i kobiecości jako takich.
Proces asymilacji treści tych archetypów rozpoczyna się w momencie, gdy obraz duszy, który opętał „ego” swą mocą został już przezwyciężony i stał się pomostem pomiędzy świadomością a nieświadomością. Anima i animus utraciły swoją manę – moc i siłę.
Pojęcie mana wywodzi się z religii polinezyjskiej i oznacza przenikającą całą rzeczywistość energię życiową, której człowiek nie jest w stanie się przeciwstawić. Może się ona przemieszczać z przedmiotu w przedmiot, z jednego istnienia w inne. Ilość jej jest zmienna, dlatego uważano, że człowiek może zabiegać o jej pomnożenie lub ją utracić, przez nierozważne postępowanie. Szamani i naczelnicy plemion cieszyli się wielkim autorytetem wśród członków plemienia, gdyż uznawano ich za obdarzonych dużą ilością mana.

„Jeśli jednak czynnik – „Anima” – utraci swą manę, to gdzież mana ta się podziewa? Oczywiście manę pozyskał ten, kto opanował animę – zgodnie z pierwotnym wyobrażeniem, że ten, kto zabije osobę obdarzoną maną, sam tę manę anektuje”.

Jeżeli „ja” („ego”) dzięki integracji treści archetypu duszy samo staje się osobowością maniczną, dochodzi do znacznego nadużycia, w wyniku którego opanowuje je kolejny czynnik kolektywny, którym u mężczyzny jest postać czarownika – Starego Mędrca, uosobienie pierwiastka duchowego, u kobiety – Wielkiej Matki, uosobienie pierwiastka materialnego. Może to spowodować utratę równowagi psychicznej zdobytej dzięki integracji obrazu duszy.

„„Czarownik” mógł opanować ego tylko dlatego, że ego marzyło o zwycięstwie nad animą. Było to nadużycie, a na każde nadużycie, jakiego dopuści się ego, nieświadomość również odpowiada nadużyciem […] Jeżeli więc ego wyrzekło się roszczeń do zwycięstwa, to automatycznie również ustało opętanie przez czarownika”.

Jung jest przekonany, że archetyp Starego Mędrca i Wielkiej Matki obdarzone są ogromnym ładunkiem energii psychicznej. Przekonać się o tym możemy w momencie, w którym „ja” („ego”) wysuwa roszczenia do panowania nad mocami nieświadomości. Reagują one wówczas w ten sam sposób narzucając mu swoją dominację, co prowadzi do inflacji „ego” i uniemożliwia dalszy rozwój. Jedyną formą obrony, jaką dysponuje człowiek w takich sytuacjach jest całkowite przyznanie się przed samym sobą do bezsilności wobec potęgi nieświadomości i uznanie jej autorytetu.

„[…] jest to stały punkt centralny o tak tajemniczej strukturze, iż może domagać się wszystkiego – pokrewieństwa ze zwierzętami i z bogami, z kryształami i z gwiazdami – nie wzbudzając w nas zdziwienia, a nawet niezadowolenia. To coś faktycznie żąda tego wszystkiego, a my nie dysponujemy niczym, co moglibyśmy słusznie przeciwstawić temu żądaniu, co więcej, wiemy, że jest rzeczą zbawienną słuchanie tego głosu”.

Stary Mędrzec i  Wielka Matka są wstępem do uświadomienia sobie własnej totalności psychicznej – będącej syntezą obu aspektów psychiki: świadomego i nieświadomego. Archetypem, który łączy w sobie te dwa przeciwstawne bieguny jest Jaźń.
Zintegrowane archetypy stanowią część Jaźni. Ich asymilacja poszerza zakres pola świadomości, a im więcej treści nieświadomych zostanie przez ego zasymilowanych tym bardziej zbliży się ono do Jaźni stanowiącej obraz całości psychicznej.

„Jakkolwiek całość jest zrazu jedynie abstrakcyjnym pojęciem (podobnie jak anima i animus), to jednak jest o tyle czymś empirycznym, że w psychice antycypują ją spontaniczne albo autonomiczne symbole. Są to symbole czwórcy i mandali, które pojawiają się nie tylko w snach nieprzeczuwających niczego ludzi współczesnych, ale często w historycznych pomnikach wielu ludów i epok. Ich znaczenie jako symboli jedności i całości jest dostatecznie potwierdzone zarówno historycznie, jak i empirycznie w aspekcie psychologicznym. Tak wiec to, co zrazu wydaje się nam pojęciem abstrakcyjnym, w rzeczywistości stanowi empiryczną egzystencje, która spontanicznie objawia swą aprioryczną obecność”.

Sanskryckie słowo  mandala oznacza koło. Od wieków określa się nim obrazy w kształcie koła, które mogą być namalowane, rzeźbione czy tańczone (takie występują w figurach tanecznych w klasztorach Derwiszy). Zawierają czwórce lub jej wielokrotność np. w postaci kwadratu, krzyża, ośmiokąta. Motyw mandali występuje w alchemii w postaci quadratura circuli symbolizując syntezę czterech pierwiastków, które zawsze ulegają rozpadowi. Pojawia się on spontanicznie w marzeniach sennych lub wizjach ludzi współczesnych w przypadkach psychicznego rozszczepienia osobowości i dezintegracji równoważąc chaos psychiki poprzez budowę centralnej struktury, która równoważy sprzeczne i nie dające się pogodzić elementy.
Dla Junga całość i jedność stoją na najwyższym stopniu skali wartości, a ich symbolu nie da się odróżnić od imago Dei. Pogląd ten zdają się potwierdzać niemalże wszystkie religie świata, gdzie  symbol „czwórcy Jedności” jest źródłem wyobrażeń Boga.
Idea Jaźni (jak każdy archetyp in se) jest odpowiednikiem kantowskiej „rzeczy samej w sobie”. Jung często mówi o niej jako o postulacie transcendentalnym, nie można jej bowiem udowodnić naukowo, a jedynie psychologicznie i w tej perspektywie wskazuje na pierwotne i niezgłębione podłoże naszej psychiki.
Narodziny Jaźni oznaczają totalną przemianę, która wyraża się z całkowitej zmianie postawy życiowej. Stanowi ona tym samym również postulat etyczny, gdyż jej osiągnięcie jest zadaniem, przed którym staje człowiek.
W alchemicznym opus odpowiednikiem Jaźni jest „posiadający tysiąc imion”  Merkuriusz. Jego alegorie to min. materia ultima, materia prima, kamień filozoficzny - lapis, rtęć, złoto, ogień, ouroboros (pożeracz ognia). Symbol urobora gryzącego własny ogon, który sam się płodzi, sam się zabija i sam się zjada, zaważył na symbolice alchemicznej. Dzieło określano często mianem rota czyli koła oraz circulare – kolistego, gdyż Merkuriusz jest: „początkiem, środkiem i końcem dzieła”.
Fizycznym celem procesu alchemicznego była produkcja złota. Adepci tacy jak: Morien Roman, Albert Wielki i Michael Mayer podawali wiele określeń na opisanie faz jego otrzymywania. Początkowo opisywali je jako: melanosis, nigredo - czernienie, leukosi, albedo - bielenie, xanthosis, citrinitas - żółcenie, iosis, rubedo - czerwienienie. W wiekach XV- i XVI podział ten zredukowano do trzech: nigredo – czernienie, albedo – bielenie, rubedo – czerwienienie.
Ponieważ unio mentalis w rozumieniu G. Dorna jest procedurą wstępną w przygotowaniu lapisa, a samopoznanie, które osiąga się na tym szczeblu przysparza człowiekowi wielu cierpień, można utożsamiać je z nigredo. Jest ono opisywane jako: „stan początkowy, istniejący już a priori jako właściwość materia prima, albo wytworzony w wyniku podziału żywiołów”.
Podział żywiołów oznacza tu, nic innego jak rozszczepienie świadomości i stan dezorientacji, wynikający z poznania cienia, który jest przeciwieństwem świadomej osobowości „ja” („ego”). Uaktywniona nieświadomość ujawnia się jako bezład przeciwieństw, wymagających pojednania, człowiek staje wobec problemu swej wewnętrznej opozycyjności i rozdarcia. Stąd też nigredo określane jest jako: chaos, gnicie, grób, poćwiartowanie ludzkiego ciała, rozpad na atomy oblubieńca w ciele oblubienicy, solutio (rozpuszczenie), calcintio (spalenie), incineratio (spopielenie) czy będący alegorią diabła „czarny kruk”. Te określenia nie są przypadkowe. Destrukcyjne procesy gnicia i rozpadu stanowiły dla alchemików początek nowego życia. Śmierć była jedynie stadium przejściowym, po którym następowały nowe narodziny.
Gerard Dorn rozpad dotychczasowej świadomości „ja” („ego”) ujmował jako akt uwolnienia duszy z okowów ciała, a ich ponowne zjednoczenie w formie unio mentalis wyobrażał sobie jako psychiczne wyrównywanie przeciwieństw – połączenie ducha i duszy.

„Ducha (animus), który ma się zjednoczyć w unio mentalis z duszą (anima), nazywa on „spiraculum vitae aeternae” (dosłownie: „oknem życia wiecznego”), a zatem ujmuje go jako coś w rodzaju „okna w wieczności”, podczas gdy dusza jest narządem ducha, tak jak ze swej strony ciało jest jej narzędziem. Dusza znajduje się pomiędzy dobrem i złem – ma wolny wybór („optionem”) pomiędzy tymi dwoma. Za sprawą „unio mentalis” dusza ożywia ciało, tak jak ona sama „per supernaturalem unionem” obdarzona została życiem przez ducha. Gwoli umożliwienia późniejszego procesu zjednoczenia duch (mens) musi zostać oddzielony (distractio) od ciała – jest to równoznaczne ze śmiercią z wolnego wyboru (voluntaria mors), albowiem zjednoczone może zostać tylko to, co uległo rozdzieleniu”.

Rozdzielenie to symbolizuje stan rozszczepienia, w którym sfera cielesna „mąci ducha”. Celem procesu jest podporządkowanie jej duchowi.

„Pierwotna na poły zwierzęca nieświadomość znana była adeptowi alchemicznemu jako nigredo, massa confussa i trudny do rozwikłania splot duszy z ciałem, z którym tworzyła mroczną jedność (unio naturalis). Z tego stanu przykłucia do ciała dusza pragnie się za sprawą separatio wyzwolić i dojść do stanu psychicznej kontrpozycji, czyli świadomego i zgodnego z rozsądkiem wglądu nadrzędnego wobec wpływów ciała”.

Duch symbolizuje tu zdolności intelektualne i przekazuje duszy poznanie wyższego ładu świata będąc przyczyną „wglądu nadrzędnego wobec wpływów ciała”. W perspektywie psychologicznej „uwolnienie duszy z okowów ciała” oznacza wycofanie zafałszowujących obraz świata projekcji poprzez uświadomienie wytworów nieświadomości. Dochodzi do rozszczepienia osobowości, gdyż integracja treści, które pozostawały nieświadome i ulegały projekcji zawsze oznacza poważne okaleczenie „ego”. Jest to, bowiem ciągła walka z nieświadomością, podczas której dochodzi do poznania bolesnych prawd o sobie samym.
Przezwyciężenie tego stanu polega na wzmocnieniu świadomości poprzez właściwą integrację cienia, czyli przede wszystkim zlikwidowania projekcji. Niezbędna staje się tu krytyczna introspekcja, która okazuje się aktem samopoznania. Proces ten polega na włączeniu w obszar świadomości sfery zwierzęcych  instynktów i archaicznych obrazów archetypowych, których wyparcie prowadziłoby do neurotycznego rozszczepienia i zahamowania rozwoju osobowości. Ich integracja natomiast umożliwia wyłonienie się Jaźni, pełni osobowości. Samopoznanie nie jest tym samym tożsame z wiedzą o „ego”, ale o Jaźni - jako całkowitości ogarniającej sferę psychiczną i cielesną - utożsamianej przez alchemika z Merkuriuszem i w fazie nigredo nazywanej „substancją ukrytą w ciemnościach ciała”.
By do niej dotrzeć należy wykazać się właściwą postawą wobec potęgi nieświadomości – dyscypliną duchową. Przejawiało się to w postulacie odpowiedniej dyspozycji moralnej adepta, bez której niemożliwe staje się wygranie przez „ego” walki z nieświadomością i przezwyciężenie nigredo. Niezbędnymi cechami charakteru okazują się tu m.in. cierpliwość, miłość, wiara, nadzieja, pokora, sprawiedliwość, gorliwość.
Jeśli alchemik wykazuje się pożądanymi cechami, następuje faza albedo (bielenie) będąca odpowiednikiem drugiego etapu coniunctio, którym jest ponowne połączenie unio mentalis z ciałem.
Albedo porównuje się do wschodu słońca, oświecenia, które następuje po zaćmieniu i oczyszczenia. Dusza, która opuściła ciało ponownie się z nim łączy i je ożywia. Jest ona personifikacją Merkuriusza, który„[…] w swej niebiańskiej postaci przedstawiony jako Sapientia i Duch Święty (ogień) – zstępuje z wysoka, oczyszczając z czerni”.
Albedo ma przejść poprzez – pomijany często - citrinitas (żółcenie) w ostatni etap procesu, stan ostatecznego wyłonienia kamienia rubedo (czerwienienia).
Określano je również jako: extractio animae (wyłanianie duszy) – czyli wyłanianie się Ducha Merkuriusza – ognia, który w fazie albedo jeszcze słaby osiąga w rubedo najwyższą moc.
Na gruncie psychologii proces ten odpowiada wyłanianiu idei Jaźni, czyli osiąganiu pełni osobowości. Zadaniem człowieka staje się wcielanie w życie zdobytej już prawdy. Wymaga to świadomego zaangażowanie w proces przemiany. Jest to również przejście od postawy estetycznej, jedynie postrzegającej, do osądzającej; w której szczególne znaczenie ma moralność i intelekt człowieka. Jung twierdził, że zwykłe postrzeganie treści nieświadomych nie wystarcza.

„Intelektualne zrozumienie, podobnie jak estetyzacja, stwarzają tyleż złudne, co ponętne wrażenie wyzwolenia i wewnętrznego uspokojenia, którym uczucia grożą rozbiciem. Ale ekspresja uczuć oznacza pewien związek treści symbolicznych z egzystencją, ustanawia ich sens, dlatego stanowi o ich zobowiązaniu do postępowania etycznego, od którego estetyzm i intelektualizm nader chętnie by się uwolniły”.

W alchemii postulat ten wyrażano w słowach:

„Wybielcie czerń i porwijcie księgi, by serca wasze nie zostały złamane”.

Studiując księgi adept zdobywał wiedzę teoretyczną, a poznanie, które dzięki niej osiągał miało charakter wyłącznie intelektualny. Celem dzieła była natomiast produkcja „kamienia” o naturze duchowej. Samo teoretyczne opracowanie procedury nie wystarczało. Niezbędne stawało się tu uczucie, czyli funkcja przeciwstawna intelektowi, które – jeżeli dzieło miało zostać ukończone - nie mogło zostać zdominowane przez intelekt.
Albedo to w symbolice alchemicznej pojawienie się w ciemnym roztworze zawsze otwartych oculi piscium (rybich oczu) - symbolu nieustannie napiętej uwagi. Ta faza coniunctio jest równoznaczna ze skrupulatnym rachunkiem sumienia i koniecznością podjęcia trudów prowadzącego do osiągnięcia pełni psychicznej procesu samowychowania w konfrontacji z rzeczywistością zewnętrzną.
Adept alchemii zdawał sobie sprawę jak ciężkie jest to zadanie. Wyrażało się to w braku pewności, że ustanowiona unio mentalis przetrwa konfrontacje ze światem zewnętrznym „za sprawą niepomyślnych okoliczności zewnętrznych, błędów technicznych czy incydentów wywołanych – jak mu się wydawało – zrządzeniem sił demonicznych stale coś mu przeszkadzało w doprowadzeniu opus do końca”.
Tak też nigdy nie wyprodukowano lapis philsophorum. Podobnie nigdy nie dojdzie do ociągnięcia Całkowitości psychicznej, bowiem według Junga: „świadomość jest zbyt wąska, zbyt jednostronna, by mogła ogarnąć cały inwentarz duszy”. Jaźń integrując ze sobą sferę świadomości i nieświadomości staje się w jego koncepcji swoista nadświadomości. Stanowi obiektywną rzeczywistość psychoidalną. „Sama w sobie” jest całkowicie autonomicznym i niepoznawalnym bytem.
Konfrontacja z rzeczywistością zewnętrzną jest dla człowieka nie lada wyzwaniem. Musi on nieustannie się do nie dopasowywać i jednocześnie nie zatracić własnej osobowości - tego, co z tak wielkim trudem udało mu się ustanowić jako swoje centrum.
Ponowne połączenie ducha i duszy z ciałem jest etapem nie tylko psychicznym ale i moralnym. Można uznać, że moralność człowieka odgrywa tu największą rolę. Czyny zewnętrzne mają prowadzić jego rozwój duchowy ku Jaźni, którą alchemik pojmuje jako kamień tożsamy z Prawdą i tkwiącym w człowieku imago Dei. Najważniejszym zadaniem staje się tu doprowadzenie do sytuacji, w której wpływ Jaźni na ludzkie działanie staje się coraz większy.
Dla G. Dorna, jako jedynego spośród alchemików wyłonienie się lapisa, nie jest ostatecznym celem procedury zjednoczenie, a dopiero jego drugim szczeblem. Kamień stanowił dla niego panaceum (lekarstwo), elixir vitae (eliksir życia) - napój wzmacniający, odmładzający, przedłużające życie, zapewniający nieśmiertelność i całkowite wyleczenie z cierpień fizycznych i psychicznych. Był on określany również jako niezniszczalny i wieczny vivus lapis (żywy kamień), który przemienia zniszczalne w niezniszczalne i nieczyste w czyste. Jest tym, co proste, czyli uniwersalne, stanowiące zjednoczenie wszystkich przeciwieństw.
Jego wyprodukowanie to, w dornowskim ujęciu połączenie unio mentalis z ciałem, które otwiera drzwi do ostatecznego zjednoczenia – czyli do świata unus mundus (mundus archetypus scholastyków).
Idea unus mundus, której korzeni doszukiwać się można u Filona z Aleksandrii. Zasadza się na założeniu, że wszystko, co podzielone i różne, pochodzi od jednego i jest jednym.

„Filon Aleksandryjski wyraźnie wskazuje na ideę mikrokosmosu, a wraz z nią na jedność, jaką człowiek psychiczny tworzy z Kosmosem. Stosunek stwórcy do mundus intelligibilis stanowi według Filona „imago” lub „archetyp” stosunku ducha (mens) do ciała”.

Unus mundus to potencjalny świat nie istniejącym jeszcze in actus – czyli w wielości lecz jako „Jedno”. Jest on praprzyczyną wszelkiego bytu empirycznego, tak jak Jaźń jest przyczyną wszelkiej osobowości indywidualnej.
Jung rozważając w Mysterium coniunctionis kwestię „świata pierwotnej Jedności” wspomina również Plotyna. Ten starożytny myśliciel podejmując problem identyczności wszystkich dusz indywidualnych stwierdził, że są one tą samą duszą. Ich empiryczna tożsamość możliwa jest dzięki temu, że istnieje psychiczna struktura podstawowa wspólna wszystkim duszom.
Unus mundus jest podobnie jak Jaźń, której symbolika posługuje się schematami i obrazami wyrażającymi w najróżniejszych religiach podstawę świata i Boga, ontologicznym postulatem połączenia wszelkich przeciwieństw. W terminologii psychologicznej byłoby to ostateczna synteza świadomości i nieświadomości.
Cała jungowska koncepcja jest wyrazem postulatu pierwotnej jedności całokształtu rzeczywistości. Jung na podstawie związków, jakie zachodzą miedzy ciałem a psychiką człowieka, wysuwał wniosek o naturalnej empirycznej syntezie świata fizycznego i psychicznego. Twierdził, że koordynacji procesów fizycznych i psychicznych w żywym organizmie nie można wyjaśniać jako związku przyczynowo-skutkowego. Należy rozumieć ją jako zjawisko synchronistyczne.
Pojecie „synchroniczności” oznacza koincydencję w czasie dwóch lub większej ilości nie powiązanych ze sobą przyczynowo zdarzeń, które mają to samo lub podobne znaczenie:

„ Synchroniczność zatem oznacza jednoczesne pojawienie się pewnego stanu psychicznego i jednego lub więcej zewnętrznych zdarzeń, które zdają się znaczącymi paralelami do chwilowego stanu podmiotowego – i, w pewnych przypadkach, vice versa”.

Uznanie akauzalnej koincydencji za zasadę wyjaśniającą związki jakie zachodzą między zjawiskami psychicznymi a fizycznymi (ciałem i duszą) pozwala wyjaśnić istnienie np. ESP – spostrzeżeń niezależnych od przestrzeni i czasu:

„„Absolutna wiedza”, jaka charakteryzuje zjawiska synchronistyczne, wiedza nie zapośredniczona przez organy zmysłowe, podtrzymuje hipotezę samoistnego znaczenia, a nawet wyraża jego istnienie Taka forma egzystencji może być jedynie transcendentalna, skoro, jak pokazuje znajomość przyszłości czy wydarzeń odległych przestrzennie, zawarta jest w psychicznie relatywnych przestrzeni i czasie, to znaczy w niewyobrażalnym continuum czaso-przestrzennym”.

Paralelizm psychofizyczny pozwala na wysunięcie wniosku o naturalnej jedności rzeczywistości. Stanowi ją psychoidalna nieświadomość zbiorowa – autonomiczny świat obrazów archetypowych, który „reprezentuje psyche identyczną ze samą sobą we wszystkich indywiduach”. Stąd jungowską hipotezę o tożsamości bytu psychicznego i fizycznego można uznać za odpowiednik alchemicznego postulatu istnienia unus mundus - świata nie znającego jeszcze żadnych podziałów.