Fragment książki: Pięć wykładów o teorii Jacquesa Lacana (J.-D. Nasio)

"Pięć wykładów o teorii Jacquesa Lacana"  (FRAGMENT)

(J.-D. Nasio, edition Rivages, Paris 1992; str. 15-26; przekład: Michał Gusin)

Spis treści:
Fundamentalne zasady Jacquesa Lacana
Symptom przybiera trzy charakterystyki
Ta trzecia cecha symptomu objaśnia to co nazywamy przeniesieniem analitycznym i co oddziela psychoanalizę od wszelkiej psychoterapii.
Prawdę mówiąc, charakterystyki symptomu mogą być jeszcze rozpatrywane w innym wymiarze pojęciowym, wyróżniającym dwa oblicza symptomu
Krótko mówiąc, symptom jest znaczącym jeśli rozpatrujemy go jako zdarzenie, którego powstania, sensu i powtórzenia nie kontroluje

Chciałbym państwu zaprezentować dwie fundamentalne zasady psychoanalitycznej teorii Jacquesa Lacana, jedną odnoszącą się do nieświadomości, drugą – do rozkoszowania się [używania] (jouissance)...

 

Nieświadomość jest ustrukturowana jak język
Nie istnieje związek seksualny (Il n’y a pas de rapport sexuel)

Powiedziałbym, iż te dwie zasady są filarami utrzymującymi teoretyczny gmach psychoanalizy, są to przesłanki z których wszystko wynika i do których wszystko powraca, które fundują etykę psychoanalityka. Jeśli psychoanalityk uzna te tezy i podda je doświadczalnej weryfikacji w swojej praktyce, jego słuchanie w istotny sposób zostanie zmodyfikowane. W charakterze wprowadzenia posłużę się pojęciem symptomu, które doprowadzi nas najpierw do zasady odnoszącej się do nieświadomości, a dalej do rozkoszowania się. Przyjmijmy na moment triadę: symptom, nieświadomość i rozkoszowanie się, i postawmy pytanie: Czym dla nas jest symptom?

Symptom właściwie mówiąc jest zdarzeniem w analizie, jedną z figur, w jakiej prezentuje się doświadczenie. Nie wszystkie doświadczenia analityczne są symptomami, ale wszystkie ujawnione w trakcie terapii symptomy konstytuują doświadczenie analityczne. Doświadczenie jest zjawiskiem punktowym, szczególnie uprzywilejowanym momentem, który oznacza i wytycza drogę analizy. Doświadczenie jest serią momentów oczekiwanych przez psychoanalityka, momentów nietrwałych, a bardziej jeszcze idealnych, tak jak idealne są punkty w geometrii. W szczególności doświadczenie nie tylko jest abstrakcyjnym punktem geometrycznym, posiada także oblicze empiryczne, powiedziałbym nawet zmysłowe, postrzegalne przez zmysły oblicze, jakie prezentuje się jako ten moment, w którym pacjent mówi i nie wie co mówi. To moment zająknięcia, pacjent jąka się, chwila, w jakiej się waha a jego mówienie omdlewa. Mówi się, że psychoanalitycy lacanowscy interesują się językiem i błędnie zestawia się ich z lingwistami. Błędnie gdyż psychoanalitycy nie są lingwistami. Z pewnością, psychoanalitycy interesują się językiem, ale tylko do granicy, gdzie język się potyka. Zwracamy uwagę na momenty, w jakich język się plącze a mówienie ślizga. Weźmy na przykład marzenie senne: przykładamy większą wagę do sposobu, w jaki  sen jest opowiadany niż do samego snu; nie tylko do sposobu, w jaki jest opowiadany ale szczególnie do określonego momentu opowieści, gdzie pacjent ma wątpliwości i mówi: „Nie wiem... już sobie nie przypominam... być może... prawdopodobnie”. Ten moment nazywamy doświadczeniem, postrzegalnym obliczem doświadczenia: zająknięcie, wątpliwość, mówienie, jakie nam umyka.

Oto oblicze empiryczne. Przejdźmy teraz do oblicza abstrakcyjnego analitycznego doświadczenia i uzupełnijmy naszą definicję. Powiedziałem, że doświadczenie konstytuuje graniczny punkt mówienia, chwile gdy mówienie osiada na mieliźnie. Teraz dorzucę: tam gdzie mówienie osiada na mieliźnie, pojawia się rozkoszowanie (jouissance). Zmieniliśmy się, teraz jesteśmy umieszczeni w zupełnie innym rejestrze. Zostawiamy empiryczny porządek tego, co zmysłowe by wejść w porządek opracowania teoretycznego. Teoria analityczna twierdzi, iż w momencie, w jakim to, co pacjent mówi przekracza go, pojawia się rozkoszowanie. Dlaczego? Czym jest rozkoszowanie. Zostawmy tymczasem to pytanie; powrócimy do niego gdy będziemy poruszać drugą zasadę [mówiącą] o nie istnieniu związku seksualnego. W tym momencie opracujemy pojęcie symptomu i pójdziemy drogą pierwszej zasady, która, jak zobaczymy, uznaje, iż nieświadomość jest wiedzą ustrukturowaną jak język.

Postawmy na nowo pytanie: czym jest symptom? Zwykle przyjmujemy, iż symptom jest zaburzeniem wywołującym cierpienie i odsyłającym do stanu chorobowego, którego jest wyrazem. Ale w psychoanalizie symptom ukazuje się nam inaczej niż zaburzenie, które wywołuje cierpienie, jest nade wszystko niepokojem (un malaise), który nam się narzuca spoza nas, przywołuje nas. Niepokojem, który opisujemy szczególnymi słowami i nieoczekiwanymi metaforami. Ale o ile jest cierpieniem albo szczególnym słowem opisującym cierpienie, symptom jest przede wszystkim aktem mimowolnym, wytwarzanym poza wszelką intencjonalnością i wszelką świadomą wiedzą. To akt, który odsyła nie tyle do stanu chorobowego, co do procesu nazwanego nieświadomością. Symptom jest dla nas manifestacją nieświadomości.

Symptom przybiera trzy charakterystyki

Pierwsza – jest to sposób, w jaki pacjent mówi o swoim cierpieniu, nieoczekiwane szczegóły jego opowieści, i w szczególności jego improwizowane mówienie. Mam na myśli taką pacjentkę, która powiadamia mnie o swoim lęku przed przechodzeniem przez most i mówi: „Bardzo trudno mi iść po moście, nie wejdę chyba że ktoś ze mną jest... Czasami mogłam przejść sama gdy widziałam po drugiej stronie mostu sylwetkę policjanta albo strażnika w mundurze...” W tym przypadku szczegół człowieka w mundurze jest tym co mnie interesuje bardziej niż lęk sam w sobie.

Drugą charakterystyką symptomu jest teoria sformułowana przez analizowanego w celu zrozumienia swego niedomagania (un malaise), gdyż w analizie nie ma cierpienia, gdy nie ma potrzeby dowiedzenia się dlaczego się cierpi. Tak samo jak Freud ujawnił u dzieci istnienie dziecięcej teorii seksualnej, my konstatujemy, iż pacjent konstruuje także swoją całkiem osobistą teorię, teorię podręczną aby próbować wytłumaczyć swoje cierpienie. Symptom jest zawsze bolesnym wydarzeniem towarzyszącym interpretacji pacjenta przyczyn jego stanu. To jest fundamentalne. Tak fundamentalne, że jeśli w analizie, skutkiem na przykład wstępnych ustaleń, podmiot nie jest dotknięty do żywego własnymi wątpliwościami, jeśli nie ma pomysłu co do powodu swego cierpienia, wówczas psychoanalityk będzie musiał dopomagać wyłanianiu się „teorii” prowadzącej pacjenta do rozważań o sobie samym. W miarę jak w analizie pacjent interpretuje i wypowiada się o tym dlaczego cierpi, pojawia się istotne zjawisko: analityk staje się, stopniowo i niezauważalnie, adresatem symptomu. Im bardziej tłumaczę przyczynę mego cierpienia, tym bardziej ten kto mnie słucha staje się Innym mojego symptomu. Oto trzecia charakterystyka symptomu: symptom przyzywa i włącza [w siebie] obecność psychoanalityka.

Zmieńmy terminy i sformujmy to inaczej: główną charakterystyką symptomu w analizie jest to, iż psychoanalityk stanowi jego część. W zaawansowanym leczeniu, symptom jest tak bardzo związany z obecnością leczącego, iż jeden odsyła do drugiego: kiedy cierpię przypominam sobie o moim analityku; a kiedy myślę o nim wspomnienie cierpienia do mnie powraca. Psychoanalityk stanowi więc część symptomu.

Ta trzecia cecha symptomu objaśnia to co nazywamy przeniesieniem analitycznym i co oddziela psychoanalizę od wszelkiej psychoterapii

Precyzując, gdybyście Państwo zapytali mnie czym jest przeniesienie w psychoanalizie, jedną z możliwych odpowiedzi byłoby zdefiniowanie go, jako szczególnego momentu relacji analitycznej, w jakim analityk stanowi część symptomu pacjenta. To co Lacan nazywa podmiotem-przypuszczalnym-wiedzy (le sujet-supposé-savoir). Wyrażenie podmiot-przypuszczalny-wiedzy nie oznacza jedynie tego, iż analizowany uznaje (suppose) analityka za tego, kto posiada wiedzę o nim. Nie tyle chodzi o to, by pacjent zakładał, iż analityk wie, ale o to, by zakładał jego wiedzę szczególnie o początku [źródle] jego cierpienia i o wszystkich nieoczekiwanych wydarzeniach. Kiedy cierpię, w obliczu wydarzenia, które mnie zaskakuje, przypominam sobie o moim analityku w momencie gdy nie mogę uniknąć pytania o to czy nie jest on jedną z przyczyn. Na przykład, w trakcie analizy pacjent oznajmia: „Odkąd tu przychodzę, mam wrażenie, iż wszystko co mi się przydarza ma związek z tym, co tu się dzieje [z pracą jaką z panem wykonuję]”. Kobieta w ciąży powie wam: „Zaszłam w ciąże [wpadłam], ale jestem pewna, że moja ciąża jest bezpośrednio związana z analizą”. Ale co to oznacza, iż jest „bezpośrednio związana z analizą”. Znaczy to, że z pewnego punktu widzenia, analityk byłby ojcem duchowym dziecka, przyczyną zdarzenia. To, że analityk stanowi część symptomu oznacza więc, iż przynależy on do miejsca przyczyny symptomu. W ten sposób lacanowskie wyrażenie podmiot-przypuszczalny-wiedzy znaczy: analityk najpierw zajmuje miejsce adresata symptomu, później umiejscawia się jako przyczyna.

Dla praktyka muszącego prowadzić leczenie, istotną sprawą jest zrozumieć jak, w trakcie seansów, nieznacznie, zjawisko przypisania kończy się na włączeniu w symptom analizowanego. Myślę w szczególności o analityku na superwizji, który donosił mi o swoich trudnościach z pacjentem analizowanym od dwóch lat, a który zdawał mu się być pogrążony w nerwicy natręctw. Odpowiedziałem na to: „Jeśli po upływie dwóch lat analizy uważa pan, że pacjent ma neurozę, proszę powiedzieć słuchając go, iż symptomy jego nerwicy zawierają pana. Tak, proszę spróbować słuchać analizowanego, mówiąc sobie samemu, że jest się częścią obsesji, z powodu której cierpi”. Zauważmy, że w takiej jakości zaangażowanego słuchania tkwi wielka różnica między diagnozą psychiatryczną a psychoanalitycznym rozpoznaniem neurozy. Gdy analityk diagnozuje neurozę pacjenta, wie o tym, iż stanowi część symptomu, który diagnozuje. W sumie zjawisko przypisania towarzyszy wszystkim zdarzeniom w analizie. W ten sposób nie ma bolesnego wydarzenia, które nie byłoby przez pacjenta „zinterpretowane”, pacjenta, którego słowa, cierpienia i przekonania stopniowo spowijają osobę praktyka.

Prawdę mówiąc, charakterystyki symptomu mogą być jeszcze rozpatrywane w innym wymiarze pojęciowym, wyróżniającym dwa oblicza symptomu:

oblicze znaku
oblicze znaczące

Oblicze znaku ściśle związane jest ze zjawiskiem przypisania, o jakim przed chwilą mówiliśmy. To oblicze powiada nam: pojawia się niespodziewane i bolesne wydarzenie, pacjent wyjaśnia je i umieszcza analityka w roli będącej zarazem rolą Innego symptomu, jak i przyczyny symptomu. To definicja znaku zaproponowana przez Lacana: znak to to, co reprezentuje coś dla kogoś. Faktycznie chodzi o definicję ustaloną przez Ch. S. Peirce’a. Taki symptom reprezentuje coś dla kogoś, kto cierpi, a czasami dla kogoś kto słucha. Na przykład ciąża reprezentuje dla tej młodej kobiety owoc pracy analitycznej, a dla praktyka jeden z efektów terapeutycznych leczenia. Oto strona znakowa symptomu. Konstytuuje ona czynnik sprzyjający wprowadzeniu i rozwinięciu przeniesienia.

Przejdźmy teraz do oblicza znaczącego symptomu. Dla nas jest to oblicze ważniejsze, gdyż pozwala nam zrozumieć z czego składa się struktura nieświadomości. Oblicze znaczące powiada nam: to cierpienie, które mi się narzuca, wbrew mojej woli, jest Jednym (Un) wydarzeniem pośród innych wydarzeń, które są ściśle z nim związane, wydarzeniem, które w przeciwieństwie do znaku, nie posiada sensu. Ale czym jest znaczące wydarzenie, a ogólniej, czym jest znaczące?

Znaczące jest kategorią formalną a nie deskryptywną [opisową]. Nie ważne co oznacza (designe); na przykład wzięliśmy figurę symptomu, ale znaczącym może być także błąd językowy, sen, opowiadanie snu, jakiś szczegół w tej opowieści, sam gest, dźwięk, nawet milczenie, albo interpretacja psychoanalityka. Wszystkie te manifestacje mogą prawomocnie zostać uznane za zdarzenia znaczące pod warunkiem, że spełnione są trzy kryteria, kryteria nie lingwistyczne, mimo iż termin znaczące ma źródło lingwistyczne.

1) Znaczące jest zawsze mimowolnym wyrazem bytu mówiącego. Jakiś gest będzie znaczący tylko jeśli jest gestem niezgrabnym i nieprzewidzianym, dokonanym poza wszelką intencjonalnością i świadomą wiedzą.

2) Znaczące pozbawione jest sensu, nic nie znaczy i nie wchodzi w alternatywę bycia wytłumaczalnym lub niewytłumaczalnym. Symptom jako wydarzenie znaczące nie wymaga więc ani przypuszczenia [przypisania] (supposition) analizowanego, ani konstrukcji psychoanalityka. Słowem, znaczące jest i nic więcej.

3) Znaczące jest, tak, pod warunkiem pozostawania związanym ze zbiorem innych znaczących: jest Jednym pośród innych z jakim się artykułuje. Podczas gdy znaczące Jedno jest postrzegane przez analizowanego lub analityka, inne z jakimi się wiąże, nie są postrzegane. To są znaczące wirtualne, czasami zaktualizowane albo jeszcze nie zaktualizowane. Artykulacja między Jednym a innymi jest tak ścisła, iż gdy myślimy o znaczącym nie powinniśmy wyobrażać go sobie pojedynczo. Lacanowski aforyzm podsumowuje tę zależność:

„znaczące jest znaczącym tylko dla innych znaczących”.

Znaczenie tej formalnej artykulacji jest praktyczne: znaczące nie jest znaczącym ani dla psychoanalityka, ani dla analizowanego, ani dla żadnej osoby, ale dla innych znaczących. Nie oznacza to nic innego jak to, iż skoro tylko pojawia się znaczące przywołuje inne znaczące już przeszłe i zapowiada nieuniknione nadejście bliskiego znaczącego. Mogę być na przykład zaskoczony symptomem, który wykracza poza mój zwyczajowy sposób „mówienia”, którym mówię bezwiednie; mogę to tolerować jako bolesną przypadłość, może się nawet zdawać, iż interpretuje go, myślę o nim, nadaję mu sens, a jednak wszystkie moje przypuszczenia nic nie poradzą na to, iż za trzy dni, za rok pojawi się do niego podobny, albo w formie innej niespodziewanej i niekontrolowanej przypadłości. Wówczas pytam się: „Jak to możliwe? Co się ze mną dzieje, że ten symptom pojawia się ciągle nieprzezwyciężony i powtarza się tak bezlitośnie?” Napotykamy tu problem powtórzenia, do którego często będziemy wracać, zwłaszcza w drugim wykładzie. W tym momencie pozostańmy przy samej istocie: jedna rzecz jest konkretną i indywidualną rzeczywistością symptomu – na przykład fobia mostów – inna ma statut znaczącego tego samego symptomu – np. ta sama fobia, ale rozpatrywana tym razem z perspektywy trzech kryteriów, które określają znaczące. Z punktu widzenia ich indywidualnej rzeczywistości, wszystkie symptomy są różne i nigdy nie powtarzają się tak samo. Z punktu widzenia ich wartości formalnej i znaczącej przeciwnie – wszystkie symptomy są identyczne, ponieważ wszystkie, jeden po drugim, pojawiają się na miejscu Jednego. Oto istota lacanowskiego pojęcia powtórzenie: „wszystkie zdarzenia, które zajmują miejsce Jednego powtarzają się formalnie identycznie, jakkolwiek są materialnie różne”. Wrócimy do tego.

Widać, iż znacząca strona symptomu czyni go zdarzeniem mimowolnym, pozbawionym sensu i mogącym się powtarzać.

Krótko mówiąc, symptom jest znaczącym jeśli rozpatrujemy go jako zdarzenie, którego powstania, sensu i powtórzenia nie kontroluje

Lacan zapisuje znaczące zdarzenie jako S1. Cyfra 1 ma oznaczać, że jest to pojedyncze, [wyjątkowe?] zdarzenie – symptom zawsze należy do kategorii Tego, co pojedyncze (l’Un) – litera S oznacza znaczące. Uznawać, iż symptom posiada oblicze znaczące wskazuje na to, iż jest on Jednym (Un), to Jedno zaskakuje i narzuca się bezwiednie pacjentowi, powtarza się; to znaczy, że istnieć będzie inne Jedno, i jeszcze inne Jedno, itd.

Twierdzenie o tym, że symptom jest znaczącym podkreśla nie tylko to, iż jest Jednym, że narzuca się i umyka nam, gotów powtórzyć się, ale szczególnie to, że nadchodzi w momencie, gdy jesteśmy badani. Symptom jako znaczące nie jest cierpieniem, które, by tak rzec, znosimy pasywnie. Nie, to cierpienie badawcze, i w końcu określone. Określone jak wiadomość, która powiadamia nas o nieznanych faktach z naszej historii, mówi nam o tym, czym do tej pory nie wiedzieliśmy. Innym przykładem znaczącego może być dowcip.