Z komnaty snów: "Węże"

Znowu jestem na pustyni. Słońce nie świeci, ale jest strasznie gorąco. Mam na nogach buty z wysokimi cholewami, żeby uchronić się przed ukąszeniem węża. W piasku aż roi się od węży, nie pojmuje, skąd się one biorą w takiej mnogości. Nagle pojawia się monstrualnie wielki pyton, jest śnieżnobiały i ma na grzbiecie same czarne krzyże. Zrazu wydaje się, że gad mnie nie dostrzega, ale zaraz odwraca się, zauważa mnie i już czuję na sobie jego paraliżujący wzrok. Wąż powoli owija się wokół moich nóg, później wokół szyi, zaczyna mnie dusić. Słyszę trzask własnych kości, budzę się z poczuciem nudności w żołądku.
(chłopiec, 15 lat)