Z komnaty snów: "Jaskinia"

Zawsze byłem zafascynowany filmami. I było tak, że nie stanowiło dla mnie problemu, że przeżywam dobry film tak samo jak przeżywam wydarzenia z codzienności. Gdy powstały takie filmy jak Truman Show, czy Matrix to była dla mnie rewolucja. Ale to się zmieniło wskutek pewnego snu. Otóż śniło mi się że wpływam na łódce do ciemnej jaskini do połowy wypełnionej wodą. Widzę inne osoby w łódkach. Jaskinia jest obszerna, okazuje się że wygląda i jest takim kinem. Na końcu jest duży ekran a przy ekranie człowiek. Wszyscy czekamy na rozpoczęcie filmu. Ja stoję w swojej łódce w ostatnim rzędzie. Wtedy człowiek spod ekranu krzyczy do mnie:
"proszę opuścić salę!.
No ta daję kroka poza burtę łódki i wpadam do zimnej ciemnej wody i tonę. Sadziłem, że już po mnie. Jednak wyciągam rękę w górę i czuje, że chwytam linę. Czuje jak moje ciało zostaje pod wodą, A w górę wyciągany jest mój Duch. Jestem w powietrzu i trzymam linę, jaskini już nie ma, a widzę tylko z góry jezioro i brzeg i ludzi, którzy czegoś szukają. Prawdopodobnie szukają topielca.
Potem jakoś znajduję się na wysokim piętrze i widzę wróżkę, która zaprasza mnie do windy. Zaczynam zjeżdżać a właściwie spadać bo winda zaczyna trzeszczeć i chyba się urwała. Czuje swoje ciało w locie i zaczynam się potwornie bać. Znowu sądzę, że już po mnie. I wtedy się budzę. Nagle otwieram oczy patrze przez okno, widzę niebo przez okno. Jestem w pełni przebudzony, a nie taki zamulony jak zwykle po przebudzeniu. Jednak znowu jest coś nie tak, nie mogę poruszyć ciałem. Jakbym stracił władzę w członkach, to trwało jakieś 2 minuty, po czym mogłem wstać i pójść do łazienki.
Od czasu tamtego snu, wcale nie oglądam tv, nie chodzę do kina. Media w ogóle nie warte są uwagi. Znalazłem u Junga wzmiankę, że motyw "pod dźwignięcia z głębiny" we śnie, oznacza jakąś kolosalną przemianę w psyche. Nic głębiej nie mogę powiedzieć. I nie wiadomo w kategoriach psychologicznych kim jest ten kto wychodzi z wody. Bo doznał przemiany.
(Marcin F.)