Cytat tygodnia 31/2011: "Tryb myślenia naturalnego"

'Nigdy nie namówimy kobiety do wyjawienia własnych myśli, tak samo jak nigdy nie namówimy mężczyzny do zdradzenia własnych uczuć. Przytaczanie przykładów z własnego życia zawsze wydaje się skrajnym ekshibicjonizmem. Jeśli o mnie chodzi, znam wiele tego rodzaju przykładów, ale – no właśnie – są one bardzo osobiste. Mogłoby się zdarzyć, że spotkacie daną osobę w towarzystwie, i co w tedy? Tryb myślenia naturalnego to coś bardzo bezpośredniego, dotyka to samego serca ludzkiego. Często zdarz się, że pierwsze wyobrażenie o tym, czym właściwie jest umysł naturalny, syn otrzymuje od własnej matki. Ba, powiem więcej: jeśli chłopak jet silny i z ikrą, może się przed tym bronić, lecz jeśli nie, przeżycie to może go zetrzeć na proch – i w ten sposób zostanie zatruty. Matki, popuszczając wodze trybowi myślenia naturalnego, mogą zaszkodzić swym synom. Gdy byłem małym chłopcem, mój ojciec był pastorem w niewielkim miasteczku, przysłowiowym już z powodu swej prowincjonalności. Gdybym nadal żył w tym klimacie, z pewnością bym się udusił. Ludzie mieszkali tam w tych samych domach, w których od setek lat żyli ich przodkowie. W salonach wisiały ich portrety namalowane jeszcze przez Dürera czy Holbeina. Jeden z moich najbliższych przyjaciół posiadał bibliotekę pochodzącą z lat 1680 – 1790 – cały zbiór książek pozostał w takim stanie, w jakim był przed wiekami, nie dodano do niego ani jednego nowego tomu. Cała ta atmosfera była przeraźliwie paraliżująca. Rozumiejąc w kategoriach umysłu naturalnego, młody człowiek, jakim wówczas byłem, nigdy by się stamtąd nie wydostał. Oczywiście, musiałem zbudować sobie całkiem nowe życie, musiałem znaleźć własną drogę. W bardzo krytycznej fazie mojego życia zdarzyło się, że przyjechała do mnie matka z wizytą. Matka bardzo mnie kochała i chciała mi pomóc, ale stosując do mnie to swoje trzeźwe myślenie, sprawiła, że czułem, jak grunt usuwa mi się spod stóp. W owym czasie bardzo intensywnie zajmowałem się pracami nad testem skojarzeniowym, całe ściany pokryte były wszelkiego rodzaju diagramami, i oto matka zjawiła się u mnie w domu z niezapowiedzianą wizytą. Spojrzała na ściany mojego gabinetu i mruknęła: „Czy te bohomazy naprawdę coś znaczą?”. Jej słowa spłynęły lekko jak powietrze, ale ja czułem, jak spadają na mnie niczym ołowiana płyta. Przez trzy dni nie byłem w stanie wziąć pióra do ręki. Gdybym był słabeuszem, z pewnością bym się załamał i powiedział: „Rzecz jasna, to funta kłaków nie warte” - i zrezygnowałbym z wszystkiego. Matka powiedziałaby wówczas, że mnie kocha i że właściwie nic takiego sobie nie myślała, ale człowiek jest istotą cywilizowaną i natura oznacza dlań wielkie zagrożenie. Wielu mężczyzn pozostaje słodkimi, malowanymi lowelasami – wyświęcono z nich wszystkich diabłów, matka pożarła ich swym umysłem naturalnym. Dobra matka nie będzie używał w stosunku do syna trybu myślenia naturalnego, tak samo jak ojciec nie będzie zwracał się do córki ze swymi naturalnymi uczuciami. Cóż, w końcu, po ataku furii, wróciłem do pracy.'

(C. G. Jung, 'Analiza marzeń sennych')