Z komnaty snów: "Gipsowe sale"

W tym śnie idę po jakiś ciemnych korytarzach. Zaglądam do jednej z sal. Widać tam w ciemności gipsowego lwa. Nie wchodzę. Dalej jest sześciościenna sala. Na ścianach jakieś gipsowe figury - jedna na pewno - figura Matki Bożej, z tym charakterystycznym gestem otwartych ku dołowi dłoni, jakby w geście opiekuńczym. Jedna ze ścian tej "świątyni" jest chyba trefna, jakby jej nie było albo coś w niej brakowało. Jest ciemno, nie widzę. Przechodzę przez salę i wychodzę poprzez drugie przejście w innej ścianie. Wychodzę na zewnątrz. Jest noc. Odwracam się i widzę budynek, w którym byłem. To ogromny, opuszczony hotel, beż świateł. Prosta architektura. Obok jakieś drzewo bez liści (chyba jest zima). Jakiś głos z oddali, z góry mówi: "Rzadko kto wyszedł stąd normalny".

(Jakub)