Komnata snów

Z komnaty snów: "Niezwykłe dziecko"

Znajduję się w pomieszczeniu gdzie stoi stół, na którym leży małe dziecko. To niemowlę bardzo płacze. Mam wrażenie, że chce jeść, nie karmię go jednak, gdyż mam wrażenie, że to nie jest zwykłe dziecko i że jak go nakarmię, to sprowadzę na siebie nieszczęście. Nagle płaczące dziecko spada na ziemię, przemieniając się w pająka i pośpiesznie odchodzi. Wnika w białą ścianę.
(Nea)

Z komnaty snów: "Czy liczby mogą wyprzedzać rzeczywistość"

Rok  1974 - mieszkałem  w  internacie  w  dwuosobowym  pokoju  z  kolegą  Błażejem. Pewnej  nocy  przyśnił  mi  się  pojedynczy  numer  totolotka (32).  Opowiedziałem  o  tym  Błażejowi.  Wyśmiał  mnie  więc  założyłem  się  z  nim  o  10  zł,  że  sen  nie  kłamie.  W  najbliższym  losowaniu  o  dziwo  był  nr  32. Kilka  miesięcy  trwało  zanim  te  10  zł  od  niego  dostałem - tak  był  wściekły.
Rok  1992 - byłem  bezrobotnym.  Dwukrotnie  przyśniła  mi  się  czwórka  i  była  w  losowaniu.

Z komnaty snów: "Miejsce skorpiona"

Doskonale znałem zabójczy dla wielu obszar i wiedziałem, jak sie przez niego przedostać. Szedłem plażą i miałem wrażenie, że po lewej jest morze. Było to miejsce suche, jak pustynia, wypełnione trującym powietrzem. Nawet krokodyl nie wytrzymał toksyczności tego miejsca i wił się w przedśmiertnych konwulsjach. Ktoś wrzucił go do dołka i zasypał piachem, aby udusił się tam, skracając jego mękę. Był to jeden z mieszkańców tego obszaru, jeden z uwięzionych w jego warunkach. Wiedziałem, że poparzenia płuc spowodowanie tutejszym powietrzem można zneutralizować alkoholem.

Z komnaty snów: "Lucid Dream"

Byłem z innymi ludźmi w lesie. Spod ściółki wyszły węże, które zaczęły ze sobą kopulować i zjadać się jednocześnie, tworząc okrąg. Dwa umierające rodziły dwa nowe, które ponownie kopulowały, zjadały się i wydawały potomstwo na swoje miejsce. Jakaś istota zapytała mnie, czy wiem co to znaczy. Odpowiedziałem: "IAO". Istota ta, za dobrą odpowiedź zaczęła ładować mnie swoją mocą, którą czułem w fizycznym ciele śpiącym w łóżku. Byłem świadomy tylko i wyłącznie tej mocy wpływającej we mnie, jak rozkoszy podczas orgazmu. Moc ta wzniosła mnie trochę w powietrze.

Z komnaty snów: "Przebudzenie"

Przez długi czas wędrowałem po świecie poszukując czegoś. Dotarłem do krainy, której stare i bardzo pofałdowane drogi wyłożone były kocimi łbami. Mieszkańcy krainy korzystali z drogi także w jednym z etapów garbowania skór. Było słonecznie. Szedłem trudną drogą, której każdy element coś oznaczał, jak słowa. W pewnym miejscu droga nachylała się stromo ku dołowi tak, że musiałem nią zbiec. Później wspiąłem się bardzo wysoko. Siedziałem na kamiennej płycie przytrzymywanej przez skalne ściany bardzo wysoko nad ziemią.

Z komnaty snów: "De La Nuit"

Leżałem z kimś na ziemi i patrzeliśmy w gwaizdy, które były srebrnymi rysami na ciemnym niebie. Widziałem energię naszych ciał. Z prawej strony dobiegł jakby śpiew kobiety, który wytwarzał bardzo silną i dziwną atmosferę. Rysy na niebie powiększyły się, a energia zgęstniała. Po chwili zmaterializował się z niej kwadratowy obiekt. Na wpół przytomny starałem się mamrotać bezwładnymi ustami: "Bahlasti Ompehda"!
(Wojtek)

Z komnaty snów: "Dziecko zamienione w pająka"

Śnię, że jestem w pomieszczeniu gdzie stoi stół. Na stole leży małe dziecko, które bardzo płacze. Mam wrażenie, że dziecko chce żebym go nakarmiła, ja jednak tego nie robię gdyż czuję, że to nie jest zwykłe dziecko. Trochę się go boję. Nagle ten niemowlak spada na ziemie, przemieniając się w pająka i bardzo pośpiesznie odchodzi, i rozpływa się w białej ścianie.

Strony