Podwójne role i ranga w Psychoterapii (R. Palusiński)

Podwójne role i ranga w Psychoterapii (R. Palusiński)
(Autor: Robert Palusiński. Artykuł ten przedstawia ważne zagadnienie dla praktykowania terapii głównie z punktu widzenia psychologii głębi)

Spis treści:
Wprowadzenie
Sen Myszołowa
Role
Ranga
Podwójne Role
Przeniesienie, przeciwprzeniesienie,  projekcja, zaśnienie i związki
Zraniony uzdrowiciel, wspólne rany oraz inne, archetypowe moce
Kanony etyczne są przeciw podwójnym rolom
Podsumowanie, albo: Co ma z tym wspólnego ranga?

(...) Chociaż powstają one (powszechnie akceptowane idee) w określonym czasie, to są i zawsze były bezczasowe; wyłaniają się z tego obszaru pro-kreatywnego życia  psyche, z którego efemeryczny umysł pojedynczego człowieka wzrasta na podobieństwo rośliny, rozkwita, wydaje owoc i nasienie, a później usycha i obumiera. Idee wyskakują ze źródła, które nie mieści się w zakresie osobistego życia pojedynczej osoby. My nie tworzymy idei; to one nas tworzą.

C.G. Jung;

Wprowadzenie:

Podczas egzaminów pierwszej fazy Psychologii Zorientowanej na Proces, Connor McKenna zapytał mnie o podwójne role i rangi w pracy terapeutycznej z procesem. Ciężko mi było sformułować odpowiedź. Zacząłem mówić o relacji terapeutycznej głównie z punktu widzenia analizy i psychoanalizy, o przeniesieniu i przeciwprzeniesieniu, o trudnościach w utrzymaniu tej dynamiki oraz o wpływach tych oddziaływań podczas spotkania terapeuty i klienta poza settingiem terapeutycznym...

Ale nie o to chodziło. Dlaczego - zastanawiałem się. Jedną z odpowiedzi jest, że istniała potrzeba napisania tego artykułu. Druga odpowiedź - wynika z faktu, że istnieje wielość podwójnych ról i noszą różne nazwy.
Zwyczajem plemienia Senoi chciałbym Ci drogi Czytelniku/Czytelniczko ofiarować sen, który przysłał mi Twórca Snów w czasie pracy nad  prima materia tego artykułu. Mam nadzieję, że ten sen należy również do Ciebie.

Po zebraniu i przeczytaniu licznych artykułów oraz kilku książek poruszających opisywane zagadnienie, odpocząłem sobie przez tydzień lub trochę dłużej oczekując na przetrawienie świeżo wprowadzonych danych oraz na iskrę wglądu czy raczej ignis, które obudziłyby moją drzemiącą “tożsamość pisarza”. Wówczas nadszedł sen. Był wyraźny i kolorowy jak przyrodniczy film na kanale “Discovery”. Bardzo krótki - wyłącznie jedna scena. Drapieżny ptak - prawdopodobnie myszołów trzymał mocno w szponach kawał odartego ze skóry i ociekającego krwią mięsa. Rozszarpywał je dziobem i pożerał. Ptak stał na porośniętym soczyście zielona trawą sporym występie skalnym (właściwie łączce), a za nim znajdowała się wysoka ściana skalna z jaskinią na poziomie występu. Jedząc, ptak nieustannie rzucał dookoła przenikliwie spojrzenia.

Nie zamierzam interpretować tego, bogatego w symbole snu, jednak odczuwam wrażenie, że reprezentuje on moją postawę, gdy staję przed intelektualnym wyzwaniem. Jest to też obraz wzbudzonego potencjału. Zaraz po śnie zabrałem się do pisania i nie zajęło mi to wiele czasu. Po prostu kocham być myszołowem ...

Chciałbym przy okazji podziękować Fredowi Kahane za wskazanie mi kierunku pisania, Zbyszkowi Miłuńskiemu za ogólny zarys i Oksanie Dąbrowskiej za przykład.

Sen Myszołowa

Czyli opowieść o Podwójnych rolach i randze w terapii

Na początek zdefiniujmy kilka pojęć:

Role

Role istnieją zarówno w wymiarze wewnętrznym (intrapsychicznym), jak i zewnętrznym ponieważ:

"Całość treści naszej nieświadomości jest nieustannie projektowana na otoczenie i jedynie dzięki rozpoznaniu pewnych cech należących do obiektów jako projekcji lub imago możemy rozróżnić je od cech rzeczywistych tych obiektów. (...) Cum grano salis pomyłki, do których się nie przyznajemy, zawsze dostrzegamy u naszego oponenta. Doskonałym przykładem są wszystkie sprzeczki między bliskimi. Dopóki nie posiądziemy nadzwyczajnego poziomu samo-świadomości, dopóty nie przebijemy się przez własne projekcje i jesteśmy zmuszeni do zanurzania się w nich. Wynika to z faktu, że umysł w swym naturalnym stanie skłania się ku istnieniu takich projekcji.” [Jung]

W paradygmacie Psychologii Zorientowanej na Proces, zdajemy sobie czasem sprawę z tego, że jungowskie imago może być także okiem Mistrza Eckharta (“Oko którym spoglądam na Boga, jest tym samym okiem, którym Bóg mnie widzi” [Mindell]). Z tego powodu dużą trudność sprawia wyraźne rozróżnienie pomiędzy “zewnętrznym” a “wewnętrznym” i to nie tylko z powodu projekcji, ale także z uwagi na “niepodzieloną” całość i nierozerwalne splątanie wszystkich części Uniwersum na poziomie kwantowym. Jednak dla celów tego artykułu pozostańmy na poziomie ról “zewnętrznych” (przynajmniej na jakiś czas) stosują podejście fenomenologiczne i (o ile to możliwe) empiryczne.

W każdym układzie, gdzie znajduje się więcej niż jedna osoba możemy spotkać ludzi zajmujących lub wyrażających jakąś rolę. Oczywiście dana osoba może zajmować więcej niż jedną rolę. Na przykład można być na raz słuchaczem, świadkiem, synem i ojcem podczas rodzinnego spotkania. Jest to już jeden z przykładów pełnienia podwójnych a nawet zmultiplikowanych ról.

Teoria ról została sformułowana ponad 80 lat temu przez socjologów i została później rozwinięta przez psychologię społeczną. Podejście socjologii i psychologii społecznej wydaje się być deterministyczne i pesymistyczne. Zgodnie ze sformułowanymi teoriami (potwierdzanymi w praktyce), ludzie są zmuszeni zajmować konkretne role z uwagi na istnienie pola (“siła pola” u Kurta Lewina) nawet jeśli nie mają takiego zamiaru. Wiele eksperymentów udowodniło jak silne może być pole społeczne. Potężny efekt oddziaływania pola odkrył na przykład Bateson w Palo Alto w 1954 r. odgrywając wraz ze studentami “dysfunkcjonalną” rodzinę. “Aktorzy” nie tylko odkrywali role, ale odczuwali silne emocje oraz wiele innych cech związanych z poszczególnymi rolami, stosunkiem do innych “ról” włączając w to odczuwanie symptomów tak zwanego zidentyfikowanego pacjenta. Ten sam terapeutyczny efekt zastosował Moreno w swojej psychodramie czy Virginia Satir w terapii rodzinnej. Warto wspomnieć tutaj o szeroko rozpowszechnionych technikach szamańskiego uzdrawiania polegających na “aktorskich” interakcjach szamana z “duchem choroby” w obecności chorego i  społeczności plemiennej.

Najsłynniejszy i najbardziej szokujący eksperyment został przeprowadzony przez Filipa Zimbardo na uniwersytecie Stanford w 1963 r. 21 studentów wybranych z grupy 75 osób, zrównoważonych emocjonalnie i zdrowych, odgrywało w psychologicznym “laboratorium” więzienie. 10 było “więźniami”, a 11 “strażnikami”. Stworzono stosunkowo łagodny “regulamin” i wszystko odbywało się jak w normalnym więzieniu. Po 6 dnia trzeba było przerwać eksperyment z powodu narastającej agresji, dominacji, nadużywania władzy, brutalności i znęcania się nad więźniami. Wydaje się, że role, niczym “duchy” czekają na swe zaistnienie w sprzyjających okolicznościach. Ten eksperyment udowodnił jak silne bywa pole społeczne, albo inaczej mówiąc Zeitgeist -  duch określonego miejsca i czasu.

Ludzie nieświadomie wchodzą w stwarzane przez społeczeństwo role, albo można wręcz stwierdzić, że są przez te role “zasysani” (na przykład istnieją duże szanse na to, że 40 letnia córka odwiedzająca dom swoich rodziców po tygodniu reaktywuje wraz z rodzicami system ról “ojciec-matka-córka” odzwierciedlając wiernie stosunki sprzed np. 22 lat). Co więcej, każdy może wypełniać dowolną rolę, zaś określona rola może być “zapełniana” przez więcej niż jedną osobę. Dlaczego tak się dzieje? z analitycznego punktu widzenia wynika to z niematerialnej jakości roli. Rola to “duch czasu” (Zeitgeist), są to usiłujące zaistnieć w rzeczywistości postaci ze snu. Można powiedzieć, że siła pola (K. Lewin) “śni” ludzi do odgrywania określonych ról.

Postaci ze snów są symbolicznymi analogami  kompleksów, zatem dość oczywiste jest, że ludzie zachowują się tak, jakby opętał ich “duch”. Owo opętanie, to chwilowa oraz ex definitione nieświadome oddziaływanie i władza kompleksu. w zbyt wielu przypadkach role (tak jak kompleksy) ustanawiają własne i nieprzewidywalne reguły. Ponadto w ujęciu analitycznym role są długotrwałymi (być może odwiecznymi) strukturami archetypowymi o wielkiej sile archetypu zakotwiczonego w nieświadomości zbiorowej. A zatem siła ról, czy duchów-czasu działa na poziomie nieświadomości. Można w tym miejscu zadać pytanie: czy jest możliwa ucieczka przed określonym skryptem-rolą? Jak wykazał eksperyment Zimbardo nie jest to łatwe zadanie. Później zbadamy możliwości skutecznych działań nie będących przymusem wynikającym z wypełniania roli lub sprzeciwem wobec spełniania roli (co jest przecież realizacją “przymusu” a rebours).

Podsumowując; role są archetypowymi postaciami ze snu, próbującymi zaistnieć w dowolnym polu społecznym. Jest to rodzaj Śnienia, które jest nielokalne i pozaczasowo gotowe do zaistnienia jako niekoniecznie ludzka istota. Arnold Mindell cytuje w swoich pracach powiedzenia australijskich Aborygenów: “możesz zabić kangura, ale nie jego Śnienie”. Parafrazując, odwracając lub podążając za tą ideą, można stwierdzić: “nie sposób zapobiec wcieleniu lub ucieleśnieniu “Śnienia kangura’ - roli”.

Ranga

Ranga jest ściśle i bezpośrednio związana z rolą. Podobnie jak rolę, rangę można odkryć w kontekście określonej relacji. Ranga nigdy nie jest absolutna wartością, ale jest względna w zależności i w powiązaniu z rolą (zespołem ról). Uogólniając, ranga jest przymiotem roli dając więcej władzy czy potencjalnej siły w stosunku do roli (osoby) o mniejszym zasobie władzy czy siły, albo o mniejszym dostępie do zasobów dających silniejszą pozycję. Osoby posiadające większą rangę zazwyczaj nie posiadają świadomości jej istnienia.

“W każdym związku występuje różnica sił oraz społecznej rangi. Jeśli nie występują problemy w relacjach, to rzadko kiedy skupiamy się na tym zagadnieniu. Jedna ze stron posiada więcej, a druga mnie zasobów wynikających z doświadczeń, wykształcenia, możliwości finansowych i tak dalej. Płeć, rasa, religia, status ekonomiczny, orientacja seksualna, różnice wieku oraz stan zdrowia dają w określonych sytuacjach przewagę jednej ze stron.” [Mindell]

W książce "Quantum Mind" Mindell nazywa rangi również “potencjalną energią” (co jest także aspektem przywileju) podając przykład kamieni na zboczu wzgórza. Kamienie o równej wadze, usytuowane wyżej od innych posiadają więcej potencjalnej energii kinetycznej, choć nie są jej świadome i mogą nigdy jej nie wykorzystać! Potencjalna energia pozostaje zmagazynowana i ukryta. “Pozycja znajdująca się powyżej poziomu gruntu daje określonej wadze (kamienia czy człowieka - dodatek R.P.) więcej potencjalnej energii niż obiektowi o tej samej wadze znajdującemu się na poziomie gruntu. (...) Jeśli w hierarchii społecznej znajdujesz się wyższej od innych, to masz od nich większą rangę oraz więcej potencjału do ewentualnego wykorzystania." [Mindell]

Na rangę składają się władza i przywileje. Ranga “dostarcza” przywilejów tym, którzy znajdują się “wyżej” (jak kamienie, czy strażnicy w więzieniu), choć możne nie zdawać sobie sprawy z posiadania rangi. w różnych aspektach życia społecznego występuje brak zrównoważenia, co powoduje, że istnieje wiele rodzajów rang:

ranga społeczna jest rodzajem siły (lub jej braku) posiadanej z powodu określonej płci, rasy, wieku, statusu ekonomicznego, orientacji seksualnej, narodowości, wyznawanej (lub nie) religii, wykształcenia, zdrowia czy języka. Ranga społeczna jest często odziedziczona, a nie nabyta. Trudno jest ją zmienić, chociaż czasem czynione są takie próby (przykładem są tutaj prostowanie i rozjaśnianie włosów (i lub skóry) u osób pochodzenia afrykańskiego, vide Michael Jackson, czy tendencje trans-genderowe).

- ranga strukturalna związana jest z zajmowaną pozycją w hierarchii społecznej, także na poziomie mniejszej grupy. Istotny jest tutaj wyżej “klasyfikowany” zawód czy działalność zawodowa itp. Chirurg, a zarazem laureat nagrody Nobla bywa znacznie wyżej ceniony od znakomitego mechanika.

- ranga psychologiczna i duchowa zależy bardziej od osobowości i bywa rozwijana niezależnie, a czasem na przekór niskim notowaniom społecznym i strukturalnym. Osoby z grup mniejszościowych bardzo często równoważą strukturalne i społeczne niedoszacowanie rangą psychologiczną i duchową.

Nieświadomość posiadanej rangi prowadzi do nadużyć w relacjach tak osobistych, jak i społecznych. Nieświadomość posiadanej rangi bywa bolesnym nieintencjonalnym “podwójnym” sygnałem w związkach i nierównych pod tym względem kontaktach grup społecznych. Ludzie o wyższej randze z reguły nic nie wiedzą o tym, że ją posiadają. Celnie, aczkolwiek w uproszczony sposób oddaje tę sytuacje przysłowie: “syty nigdy nie zrozumie głodnego”. Wynika to z faktu, że system społeczny kształtuje w nas tendencję do odnajdywania siebie jako osoby znajdującej się w gorszej sytuacji od tych, “co mają lepiej”, zaś zajmowana obecnie pozycja nie wydaje się nam szczególnie uprzywilejowana.

Podwójne Role

Analityk jungowski Joseph Wakefield w artykule "Dual Role Relationships in Training" zwięźle i trafnie zdefiniował zagadnienie ról:

"Role są ukierunkowanymi na cel konfiguracjami transakcji zachodzącymi pomiędzy ludźmi w kontekście społecznym. Role pośredniczą w interakcjach pomiędzy osobami. Role posiadają ograniczenia i granice. Bliskie związki pojawiają się w zakresie ograniczeń systemu ról. To dzięki docenieniu tych ograniczeń zwiększa się intymność (bliskość). Bezpieczny i satysfakcjonujący obie strony związek powstaje kiedy uczestnicy traktują się z zaufaniem w ramach kontekstu swoich ról społecznych” (...)

Związek, w którym mamy do czynienia z podwójnymi rolami występuje wówczas, gdy dwie osoby równocześnie uczestniczą razem w więcej niż jednej roli. Podwójne role nie muszą sobie przeszkadzać. Jeśli jednak jedna z ról zaburza efektywność innej, to związek w którym występują podwójne role może napotkać problemy. Jeśli na przykład terapeuta wraz z osobą w superwizji udadzą się do restauracji mogą zastanawiać się, które wino będzie lepsze do ryby lub mogą wspólnie zapłacić za taksówkę, lub też mogą wybrać się wspólnie na seminarium. Działania tego rodzaju nie wpłyną ujemnie na superwizję. Jednak należy się zastanowić, czy zobowiązania finansowe, jak np. wspólne wynajmowanie gabinetu czy bliska przyjaźń czy miłość nie zniweczy obiektywności superwizji.”

Związki w których występują podwójne role są bardzo szerokim zagadnieniem. Na poziomie intrapsychicznym zwyczajna metakomunikacja konstytuuje podwójność wewnętrznych ról (oraz możliwość różnicy rang) Joe Goodbread pisząc o “podwójnej świadomości” ["Radical Intercourse"] mówi o dwóch pozycjach terapeuty: jedna to uczestnik procesu, a druga, to neutralny obserwator. Jednak nie będę poruszać i rozszerzać zagadnienia licznych obszarów występowania podwójnych ról i skupię się na terapeucie oraz jego/jej możliwych podwójnych rolach z klientem(ami) i osobami w superwizji.

Terapeuta Psychologii Zorientowanej na Proces (a także terapeutka z innej szkoły) znajduje się zazwyczaj w pozycji - roli terapeuty, facylitatora, często bywa także superwizorem i nauczycielem. Te role niosą ze sobą rangę strukturalną w kontekście społeczności zainteresowanej terapią i rozwojem. Wymieńmy niektóre z możliwych podwójnych ról występujących w parze terapeuta-nauczyciel POP i student(ka) POP:

Terapeuta & superwizor
Terapeuta & nauczyciel (w czasie szkolenia i/lub egzaminów)
Superwisor & nauczyciel
Nauczyciel & terapeuta
Członek komitetu studiów w  powiązaniu z którymś (lub kilkoma) wyżej wymienionymi
Dwoje osób może być także koleżankami, przyjaciółmi, mogą razem pracować, korzystać z tego samego gabinetu lub realizować ten sam projekt, czy prowadzić wspólnie seminarium - warsztaty (znajdując się chwilowo wspólnie w rolach nauczycieli, choć jeden z nich może być nadal studentem - kandydatem do dyplomu, a druga osoba dyplomowanym nauczycielem o większej randze).

W Psychologii Zorientowanej na Proces ( a także w innych szkołach; np. system szkolenia analityków jungowskich jest wzorem dla szkoleń w POP) występuje zatem możliwość zaistnienia wielkiej ilości oraz różnorodności podwójnych ról. Bywa, że z czasem były klient staje się superwizorem swojego wcześniejszego terapeuty.

Często mamy także do czynienia z problemem dotrzymania poufności w przypadku gdy “analityk kandydata do dyplomu (w szkoleniu analityków jungowskich jest to odpowiednik studenta II fazy w POP) omawia przypadek kandydata ze swoim analitykiem (terapeutą) czy ze swoim superwizorem (J. Wakefield)”. Trudność polega na tym, że superwizor czy wymieniony terapeuta-analityk może być na przykład w bliskich związkach osobistych z kandydatem-studentem nie mając z nim relacji terapeutyczno-superwizyjnej! Wakefield pisze także o różnych nieświadomych związkach w których występują podwójne role, a które trudno jest zauważyć. Podczas dłuższej superwizji studenta-kandydata mogą wykształcić się projekcje przeniesieniowe. w relacji student-nauczyciel (superwizor) niektóre z nich przybierają charakter przeniesienia narcystycznego (Kohut), jak: idealizacja, odzwierciedlenie, poczucie “braterstwa”.

“Nieświadome projekcje pomiędzy analitykiem (terapeutą-superwizorem) a kandydatem (studentem w superwizji) stwarzają związek z podwójną rolą. Osoba projektująca może odczuwać miłość, gniew, pożądanie lub strach względem odbiorcy projekcji. Trzeba stwierdzić ze smutkiem, że druga osoba pozostaje wówczas nierozpoznana. Elie Humbert napisała, że projektujący “ulega własnemu pożądaniu”. [Wakefield]

Na szczęście opisane trudności nie są przypadkami nagminnymi. Jednak potencjalnie mogą wystąpić w każdej z opisanych wyżej relacji. Bywa to efektem ubocznym małych grup, a efekt ten nosi miano “kazirodczego”. Społeczność terapeutów Pracy z procesem w Polsce nie jest jednak wielką grupą, dlatego trzeba mieć na względzie potencjalną aktywność czynnika kazirodczego. Środowisko analityczne podchodzi z wielkim respektem i szacunkiem do nieświadomości i niezbadanej dynamiki psychologii głębi.

Przeniesienie, przeciwprzeniesienie, projekcja, zaśnienie i związki

Nie jest moją intencją definiowanie powyższych terminów. Chciałbym tylko wykazać jak blisko siebie one funkcjonują i jak trudno jest je wyraźnie rozgraniczyć.

Skupmy się przede wszystkim na “settingu” terapeutycznym, pamiętając jednakże, że opisywana dynamika funkcjonuje w różnym stopniu we wszystkich rodzajach związków. “Setting” terapeutyczny rozszerzam na relacje superwizji oraz nauczyciela-studenta terapii.

Wielu terapeutów pracowało nad odkryciem dynamiki nieświadomości podczas sesji terapeutycznej (i poza nią). Freud odkrył przeniesienie i przeciwprzeniesienie nadając tym zjawiskom wielkie znaczenie. Jung zgadzał się w tym zakresie z poglądami Freuda, chociaż znacznie rozszerzył znaczenie tych terminów i nie był tak bardzo uwarunkowany rozwiązaniem problemu przeniesienia. Przy okazji - historia związku Junga i Freuda oraz podwójnych ról w jakich funkcjonowali względem siebie stanowi perfekcyjną egzemplifikację problematyki i skali trudności tego rodzaju związków. Obaj byli w stosunku do siebie analitykami, kolegami, konsultantami - superwizorami. Jednak w toku znajomości stracili do siebie zaufanie, a ich wzajemna praca analityczna nie powiodła się. Po pewnym czasie, gdy rozgorzała walka o wpływy w środowisku analitycznym, Freud groził nawet Jungowi wykorzystaniem poufnych wiadomości wyniesionych z sesji analitycznych!

Projekcja występuje wówczas, gdy ktoś “czuje się poirytowany inną osobą, albo  złości się na samą myśl o tej osobie. (...) Niezwykle trudno jest dostrzec projekcję w sobie samym” [Mindell]. Jung dokonał rozróżnienia pomiędzy projekcją pasywną i aktywną. Projekcja pasywna jest całkowicie automatyczna i nieintencjonalna, jak na przykład zakochanie się. Projekcja aktywna odpowiada empatii, a w krańcowym wydaniu bywa utratą tożsamości na rzecz obiektu projekcji (konfluencja). Przeniesienie i przeciwprzeniesienie są określeniami dla projekcji funkcjonujących pomiędzy klientem a analitykiem (terapeutą) i zazwyczaj dotyczą poruszanego w terapii materiału. Projekcja nie jest jednak “drogą jednokierunkową”:

“Często zdarza się, że obiekt prezentuje “hak” dla projekcji, a nawet zachęca do niej. z reguły ma to miejesce w przypadku, gdy obiekt nie jest świadomy określonej jakości; w ten sposób wpływa bezpośrednio na nieświadomość projektującego.” [Jung]

Projekcja to bardzo naturalna cecha i nawet najlepiej wyszkolony terapeuta nie jest w stanie jej uniknąć, ponieważ terapeuta potrzebuje zdolności do empatii. Jung stwierdza: “Żadna analiza nie wyeliminuje na zawsze nieświadomości. Analityk musi bez końca uczyć się i nigdy nie zapominać, że każdy przypadek wnosi nowe problemy dając asumpt do powstania nowych, nieświadomych założeń, które nigdy wcześniej się nie wykształciły” ["Fundamental Questions of Psychotherapy"] Zatem terapeuta, choćby pod postacią empatii ujawnia swą nieświadomość i tendencje do projekcji.

Poruszanie zagadnienia projekcji i (przeciw-) przeniesienia jest istotne przy badaniu tajemniczych aspektów procesu uzdrowienia oraz wpływających na ten proces oddziaływania dynamiki podwójnych ról.

“Pacjent pozostaje związany z analitykiem siłą afektu lub oporu. Nie może mu pomóc naśladownictwo postawy analityka. Dzięki temu występuje dostosowanie (empatia). Nie mogą temu zapobiec największe chęci i środki techniczne analityka, ponieważ empatia działa niezawodnie oraz instynktownie nie bacząc na świadome sądy i bez względu na ich siłę.” [Jung]

Współczucie, miłująca dobroć i empatia są zasadniczymi metaumiejętnościami terapeuty. Kolejnym terminem wprowadzonym przez Mindella jest “zaśnienie”. Ogólnie mówiąc jest to rodzaj przeciwprzeniesienia w którym terapeuta nieświadomie “staje się” postacią ze snu klienta. Dzieje się to wówczas, “gdy jedna postać ze snu jednej osoby wpływa na zmianę zachowania oraz uczuć drugiej osoby” [J. Goodbread] przez stosunkowo krótki okres czasu, jak np. długość sesji terapeutycznej. Zaśnienie zazwyczaj ma związek z niedostrzeżonymi podwójnymi sygnałami w czasie sesji, aczkolwiek w książce “River’s Way” Mindell wskazuje, że czasami “zaśnienie” ma miejsce na znaczne odległości bez lub poza percepcją zmysłów. Interesujące, że kiedy terapeuty dostrzeże to zjawisko i wniesie “zaśniewającą” postać ze snu do relacji (jest to swego rodzaju ujawnienie przeciwprzeniesienia ang. “disclosure”), sprawdzając nieustannie oddźwięk klienta i zachowując “podwójną” świadomość, terapeuta jest w pewnym stopniu zmuszony do przeciw-projektowania, aby stworzyć postać ze snu klienta! Owa postać jest w istocie mieszaniną procesów klienta i terapeuty - stanowi ich wspólny proces. Gdyby tak nie było, terapeuta nie dałby się “zaśnić”.

Stosunkowo krótkotrwałe zaśnienia zostały opisane w literaturze analitycznej w 1957 r. przez brytyjskiego analityka Michaela Fordhama i zostały określone mianem przeciwprzeniesienia syntonicznego ( Plaut pisał o tym zjawisku w 1956 dając mu miano przeciwprzeniesienia “inkarnacyjnego” i odnosił się do wrażeń dochodzących z ciała analityka). Andrew Samuels nazwał je przeciwprzeniesieniem wcielonym lub ucieleśnionym (embodied countertransference). Fascynujące badania kliniczne Samuelsa i innych pozwoliły także odkryć “refleksję przeciwprzeniesieniową” (brzmi bardziej po polsku, choć nie jest to dosłowny przekład terminu “reflective countertransference”), która nieco różni się od definicji projekcji. o ile zdaniem Samuelsa embodied countertransference (przeciwprzeniesienie ucieleśnione) jest nagłym, krótkowtrwałym uczuciem dostrzegalnym proprioceptywnie, które następnie zamienia się (najczęściej) w wizję, to refleksja przeciwprzeniesieniowa (reflective countertransference) jest nagłą, irracjonalna myślą lub wizją w powiązaniu z wglądem oraz z klientem w terapii, ale poza gabinetem, czy sesją terapeutyczną. Ma to miejsce zazwyczaj krótko po sesji terapeutycznej, ale nie posiada cech projekcji (emocje), lecz raczej wglądu.

Warto pamiętać o tym, że nie wszystkie rodzaje przeciwprzeniesienia są wartościowymi komunikatami. Przeciwprzeniesienia neurotyczne czy narcystyczne jak identyfikacja z klientem, idealizowanie go/jej, zemsta terapeuty za akt agresji klienta oraz wszystkie działania wynikające z nierozpoznania pokładów “niespalonego drewna” terapeuty mogą być raczej aktywizacją nieznanego i uśpionego materiału terapeuty niż zaśnieniem ze strony klienta.

Na temat przeniesienia, przeciwprzeniesienia, projekcji i aspektów “zaśnienia” opublikowano sporą liczbę tytułów (niestety niewiele w j. polskim). Dlaczego? Jedną z odpowiedzi może być hipoteza, że na poziomie kolektywnym i kulturowym ludzie starają się poznać i przekraczać oddzielające ich bariery, chcą być bliżej siebie, próbują stworzyć wspólnotę oraz zrozumieć co się temu sprzeciwia.

Inna odpowiedź to fakt, że sesja terapeutyczna jest rodzajem niezwykle bliskiego, intymnego kontaktu z drugim człowiekiem do jakiego być może tęsknimy od czasów niemowlęctwa a nawet wcześniejszych. W trakcie terapii zmniejsza się sztywność granic i barier, ego jest bliżej Jaźni i wymiarów boskich lub transcendentnych. Terapeuta i klient są gotowi pozbawić się person, ról i ograniczeń (przynajmniej na czas sesji). Kreują nowy, idealny wzór interakcji społecznych. Są w większym stopniu całością, zaś całość niesie uzdrowienie. Oboje znajdują się w alchemicznej kąpieli, są złączeni w obszarze mundus imaginalis i płyną w stronę  unus mundus. Oboje w pewnym stopniu zlewają się, są splątani. Jung nazywał ten stan w terapii “wspólnym libido” czy raczej pokrewnym libido (kinship libido).

Choć Jung był przekonany, że analiza przeniesienia jest istotna, aby wyprojektowany materiał powrócił do analizowanego, to wskazywał tez na fakt, że nawet po całkowitym wycofaniu projekcji, pomiędzy obiema stronami pozostaje niezwykle silny związek. We współczesnym społeczeństwie niezwykle rzadkie są chwile, które Levy Bruhl nazwał participation mystique. A jednak wszyscy za nią tęsknią i narzekają na atomizację społeczeństw współczesnej cywilizacji. Jedną z pochodnych form tego niezwykle dziś rzadkiego zjawiska jest właśnie doświadczane w toku terapii odczucie “bratniego libido”.

“Tutaj każdy znajduje się na nieznanym terytorium. Bratnie libido może nadal wzbudzać satysfakcjonujące uczucie wzajemnej przynależności, co miało na przykład miejsce we wczesnych wspólnotach Chrześcijan pozbawionych przez dłuższy czas swego obiektu. Jednak jako  instynkt, nie może zostać ono zaspokojone przez żadną namiastkę w rodzaju wiary, stronnictwa, narodu czy państwa. Bratnie libido pragnie związku człowieka z człowiekiem. To jest rdzeń całego fenomenu przeniesienia i nie można dowieść, iż jest ono niesłuszne, ponieważ związek z samym sobą jest jednocześnie związkiem z naszym bliźnim i nikt w istocie nie może związać się inną osobą, dopóki nie nawiąże kontaktu ze sobą. [Jung]

“Psychologia przeniesienia” została w rzeczy samej zilustrowana szkicami z Rosarium Philosophorum przedstawiającymi alchemiczną kąpiel dwóch dusz. Andrew Samuels pisze wprost, że przeciwprzeniesienie analityka można rozumieć w kategoriach doświadczenia religijnego lub mistycznego.

W tym stadium stykamy się z poważnym niebezpieczeństwem:

“Stosownie wyszkolony analityk pośredniczy w zaistnieniu funkcji transcendentnej u pacjenta, tzn. pomaga mu w kontakcie świadomości z nieświadomością, poprzez co pacjent dociera do nowej postawy (...) Na skutek zjawiska przeniesienia pacjent przywiązuje się do osoby, która niesie obietnicę zmiany obrazu siebie; jest to rodzaj poszukiwania niezwykle istotnej dla niego zmiany, choć może nie być świadomy tego procesu. Z tego powodu, analityk jest dla pacjenta typem niezastąpionej i absolutnie koniecznej do życia postaci. [Jung]

 

Zraniony uzdrowiciel, wspólne rany oraz inne, archetypowe moce

Jung odkrył, że często w trakcie analizy występuje jeszcze jeden fascynujący fenomen. z uwagi na fakt, że niemożliwe jest “zaśnienie” lub doświadczenie przeciwprzeniesienia bez obecności “haka projekcyjnego” (to z tego powodu terapeuta nie percepuje określonych podwójnych sygnałów), terapeuta pracując z klientem nad jego problemem lub raną, uzdrawia jednocześnie ten sam aspekt w sobie. Dla terapeuty niezbędnym jest oczywiście przepracowanie swoich “ran” we własnej terapii, jednak szczątkowe wspomnienia bolesnych sytuacji pozostają na zawsze w pamięci i prawdopodobnie nie są już one osobiste, ale w większej mierze należą do “pola” lub nieświadomości zbiorowej. w mitologii wyraźnie mówi o tym mit o Chejronie i Asklepiosie. Cud przeciwprzeniesienia polega na tym, że dosyć często terapeuta pracuje wewnętrznie nad reakcją przeciwprzeniesieniową bez informowania o tym pacjenta i ten rodzaj “szamańskiej” pracy skutkuje pozornie niepowiązanym z sesją terapeutyczną wglądem i zrozumieniem u pacjenta. Klient zostaje uzdrowiony - czyli jest w większym stopniu pełnią - wyprojektowana treść zostaje wycofana i zintegrowana dzięki pracy terapeuty nad przeciwprzeniesieniem (jest to klasycznie analityczny pogląd nie uwzględniający nierozłączności i splątania procesów wewnętrznych w relacjach). Zraniony uzdrowiciel uzdrawia ponownie swoją starą (a u Chejrona wiecznie bolącą i otwartą) ranę, a w tle/polu okazuje się, że osoba uzdrawiana w cudowny sposób uzyskuje poprawę. To wcale nie jest zaskakujące. Terapeuci POP często pracują wewnętrznie nad problemami pojawiającymi się w czasie procesów grupowych (a także podczas terapii) - ktoś daje się “zaśnić”, po czym wykonuje wewnętrzną pracę i pole zmienia swój charakter nawet bez ujawniania (disclosure) tej pracy. Tłumacz I-Chingu R. Wilhelm relacjonował podobne zdarzenie Jungowi w opowieści o chińskim zaklinaczu deszczu. Zaklinacz - taoistyczny mistrz wezwany do wioski, dał się “zaśnić” polu kreowanemu przez wieśniaków i okolicę, odosobnił się w chacie na kilka dni, wykonał pracę wewnętrzną (medytację) nad polem okolicy, grupy, lub zbiorowymi projekcjami wieśniaków, po czym zaczął padać deszcz!

Ten rodzaj dynamiki oddziaływuje nieustannie, bez względu na to, czy jesteśmy tego świadomi, czy nie. w książce “Psychologia i szamanizm” Mindell cytuje australijskich aborygenów: “Ojciec powiedział mi: ‘ Patrz synu, tam jest twoje Śnienie. To wielka sprawa, nie możesz pozwolić, by przechodziło bokiem (...) Coś tam jest, nie wiemy co; coś ... jak silnik, jak moc; ogromna siła, która cały czas ciężko pracuje: ‘popycha’.” [Sutton et al.] Kiedy uaktywnia się owo Śnienie (sądzę, że w kategoriach psychologii głębi byłaby to namacalna obecność funkcji transcendentnej w warunkach participation mystique) zdajemy sobie sprawę z wzajemnych powiązań i współzależności wszystkich obecnych obiektów. Śnienie jest zaś nieprzerwanie obecne, także po skończonej godzinie sesji terapeutycznej. To wskutek tego właśnie mechanizmu postacie ze snu mogą wpływać na pozaterapeutyczne relacje klienta i terapeut(y)ki.

Dodajmy, że terapeuta jest podatny na aktywność czynników archetypowych (a zatem “polowych”), które uaktywniają się w procesie terapii często w powiązaniu z reakcją przeciwprzeniesieniową. Zatem oprócz siły przeniesienia klienta, na terapeutę (oraz na projekcje klienta) mogą wpływać archetypy symbolizowane przez Seneksa (autorytet), Merlina (charyzmatyczny mag i szaman), potężny (zraniony) Uzdrowiciel i szereg innych. Identyfikacja z postacią archetypową jest poważną inflacją, która całkowicie blokuje percepcję terapeuty i może wystąpić w settingu terapeutycznym. Terapeuta jest odpowiedzialny za rozpoznanie tych sił i “rozbrojenie” ich, choć oczywistym jest, że obietnica i odczucie osobowości manicznej są wielce kuszące. To z tego powodu mamy do czynienia z tak wielką ilością niejednokrotnie skutecznych w pewnym zakresie terapeutów o charakterze i postawie “guru”, zupełnie nieświadomych swej mocy i rangi.

Kanony etyczne są przeciw podwójnym rolom

Większość szkół terapeutycznych nie zezwala terapeutom na wchodzenie w podwójne role w relacji z klientami. w skrajnym wydaniu terapeucie nie wolno spotkać się z klientem w żadnych okolicznościach poza sesją terapeutyczną. Dostrzegam tu z jednej strony przezorność i szacunek dla niezbadanej sfery nieświadomości, ale z drugiej strony widoczny jest (dość zrozumiały) brak zaufania do postawy terapeuty. Nad wszystkim jednak dominuje ochronny parasol mający chronić i dbać o klienta.

Jest to bardzo rozsądna polityka, która rzeczywiście chroni klienta w większym stopniu niż w przypadku, gdyby zabrakło takich standardów. Mądrze jest też nie spotykać się pod żadnym pozorem poza godzinami i gabinetem terapii. Dlaczego? Ponieważ “coś tam jest, nie wiemy co; coś ... jak silnik, jak moc; ogromna siła, która cały czas ciężko pracuje: ‘popycha’.” Wszystkie opisane moce: przeniesienie, przeciwprzeniesienie, projekcja, przeciwprojekcja, zaśnienie, konstelujące się archetypy i kompleksy “ciężko pracują” poza obszarem naszej świadomości. Te nieświadome elementy mają wpływ również na kontekst dowolnego spotkania w innym miejscu, poza gabinetem, bez ograniczeń przestrzenno - czasowych, nawet po wielu latach. Kiedy terapeuta spotyka się z klientem poza gabinetem i czasem sesji, to tworzy się nie tyle relacja podwójnych ról, ile relacja rozlicznych ról i terapeucie nie jest łatwo zachować świadomość istnienia mnogości ról choćby dlatego, że nie chce on(a) być przez całą dobę w roli terapeuty. Jeśli terapeuta nie jest dostatecznie zdolny do radzenia sobie z nieświadomymi, wtórnymi procesami wynurzającymi się ze Śnienia, to znacznie lepiej jest unikać jakichkolwiek spotkań poza gabinetem.

Ale unikanie jakiejś kwestii może być zwykłym wyparciem. Możemy tylko zgadywać w jaki sposób wyparte problemy relacyjne terapeuty wpłyną na pole oraz na inne związki terapeuty. Sytuacja wydaje się być zbyt skomplikowana! Czy istnieje jakieś wyjście z patowej sytuacji? Piszą o podwójnych rolach w środowisku analityków jungowskich, cytowany wcześniej Joseph Wakefield powiada:

“Jeszcze bardziej skomplikowana sytuacja tworzy się, gdy analityk - nauczyciel i kandydat (terapeuta w superwizji) wejdą w bliższy związek z podwójnymi rolami po rozpoczęciu szkolenia. Bliski i przedłużony kontakt, pełna intymności i zaufania komunikacja oraz wspólne wartości mogą wytworzyć pragnienie bardziej osobistego związku ze strony analityka bądź kandydata. Nasz kodeks etyczny wyraźnie reguluje kwestie podwójnych ról w relacji analityka i analizowanego, ale nic nie mówi o analityku i terapeucie w trakcie szkolenia. Społeczność powinna wyraźnie określić swoje oczekiwania (w tym względzie). z uwagi na różnice sił (rangi) pomiędzy analitykiem a kandydatem oraz z powodu konfliktu ról pomiędzy obiektywnym szkoleniowcem a przyjacielem/kochankiem(ą) uważam za nieetyczne wykorzystywanie przez analityka swojej pozycji szkoleniowca w celu kultywowania czy “wychowywania” kandydata dla gratyfikacji osobistych potrzeb analityka.

Musimy rzecz jasna zachować przy tym zdrowy rozsądek. Kilka lat temu analitycy i kandydaci byli tak zaaferowani problemem przekraczania granic, że unikali chodzenia tym samym korytarzem. Jeśli jesteśmy wyczuleni na podstawowe obowiązki wynikające ze szkolenia oraz na uczucia innych osób, to problemy nie pojawiają się. Przy zachowaniu wrażliwości tego rodzaju, analityk i kandydat mogą wchodzić w osobiste relacje. Kiedy respektuje się potrzeby i granice drugiego człowieka, to nie mamy do czynienia z problemami. Problemy pojawiają się, gdy osoba o większej sile (w znaczeniu rangi) próbuje wykorzystać słabszego dla osobistej gratyfikacji.”.

Wakefield kończy opis trudności zachodzący w relacjach, gdzie mamy do czynienia z podwójnymi rolami konkluzją:

“Co mamy robić? Walczy we mnie postawa optymisty i pesymisty. Pesymista krzyczy, że związki z podwójnymi rolami w obszarze społeczności analityków są wszędobylskie, nie do wyśledzenia, nieuniknione, stwarzają problemy i dlatego nasz program szkoleniowy oraz my wszyscy jesteśmy zgubieni! Optymista powiada: hej, zobacz - te związki z podwójnymi rolami to znakomita sposobność pogłębienia wiedzy o przeniesieniu, etyce, naturze człowieka, naszych kolegach i nas samych!”

Wakefield proponuje uwrażliwienie się na podstawowe założenia dotyczące szkolenia oraz na obszar (funkcję) uczuć. Istotny jest także wzajemny szacunek dla potrzeb i granic. Jednak autor nie pozwala sobie na zaistnienie myśli o podwójnej roli występującej w parze analityk - analizowany. w ramach szkolenia analityków jungowskich, analityk studenta (terapeuty w superwizji) nie może występować w innej roli wobec analizowanego. w książce “Śniące ciało w związkach” Mindell pisze o problemach wynikających z przeniesienia. w takich sytuacjach jedynym rozwiązaniem jest interwencja superwizora jako “trzeciej” strony w konflikcie. Owa trzecia osoba reprezentuje świadomość, która jest zarazem niezależna, jak i zaangażowana w daną relację. Świadomość (awareness) personifikowana przez trzecią osobę jest osobowa i nieosobowa jednocześnie, podobna do taoisty, pełna uczuć, aktywna i nie związana z żadną ze stron. w ramach propozycji i modelu działania oraz terapii Mindella, jest to taki rodzaj świadomości, który przyjmuje rolę facylitatora w związkach.

 

Podsumowanie, albo: Co ma z tym wspólnego ranga?

W relacjach, w których występują podwójne role, ranga odgrywa ważną, a nawet zasadniczą rolę, gdy jedna ze stron związku znajduje się w sytuacji/pozycji o większym wolumenie władzy czy siły. Kiedy jedna ze stron jest terapeutką lub superwizorką, to ona lub on zawsze posiada wyższą rangę strukturalną (przy czym może mieć prócz tego wiele innych rang!) i może nie w pełni świadomie zmierzać do zajęcia takiego miejsca w polu, które jest wypełnione mocą dynamiki nieświadomości obu stron oraz pola (nieświadomości kolektywnej). To dlatego zająłem się obszernym opisem różnych rodzajów projekcji wraz z aktywnością opisywanych  archetypów. Terapeuta nie powinien ani na chwilę zapominać, że na kształt związku o podwójnych rolach wpływają nie tylko potężne moce rangi, projekcji i pola, ale także chwilowa regresja klienta. Jung wyraża się o tym zjawisku następująco:

“Podobne zjawisko obserwowano, jako nieprzyjemny efekt terapii hipnotycznej, jednak nie rozumiano wewnętrznego mechanizmu wiązania tego typu. Obecnie widać, że ta więź odpowiada w zasadzie relacji ojca i dziecka. Pacjent popada w rodzaj dziecięcej zależności, przed którą nie jest w stanie się uchronić nawet przy udziale rozsądku i wglądu. Fiksacja tego typu jest czasem zadziwiająco mocna - w takim stopniu, że kierują nią niespotykane moce. z uwagi na fakt, że proces przeniesienia jest nieświadomy, pacjent nie może udzielić o nim żadnej informacji. w oczywisty sposób mamy tu do czynienia z nowym symptomem - wytworem neurotycznym spowodowanym leczeniem. Pojawia się zatem pytanie: jak radzić sobie z taka trudnością? Nieomylną, zewnętrzną oznaką tego rodzaju sytuacji jest przeniesienie na lekarza wspomnienia-obrazu ojca przy silnym zaakcentowaniu uczuć. Pacjent osuwa się w tej relacji w rolę dziecka w takim samym stopniu, w jakim lekarz chcąc nie chcąc pojawia się w roli ojca.” [Jung]

Cytowany powyżej model relacji niekoniecznie wydarza się we wszystkich związkach terapeutycznych, jednak przy dłuższej terapii jest niemal nieunikniony. Klient przechodzi poprzez stadium regresji i jeśli terapeuta nieświadomie popadnie w tym czasie w inflację, to pojawia się poważny problem. Terapeuta powinien być zatem zachować nieustanną czujność i świadomość wobec przenoszonego i projektowanego nań materiału (dotyczy to także rangi i roli w jakiej funkcjonuje).

Również w relacjach, gdzie występują podwójne role powinien mieć na uwadze powyższe czynniki, jak również moc “bratniego libido” (kinship libidio), które jest jednym z najbardziej intymnych i bliskich spotkań pomiędzy dwojgiem ludzi (dlatego jest często mylone z miłością). Do tego rodzaju bliskości wszyscy tęsknimy, jest to rodzaj participation mystique, wspólne przebywanie w Śnieniu, w aborygeńskiej Epoce Snu lub Unus Mundus. Im bardziej współczesny świat technicyzuje i atomizuje się, tym większa staje się ludzka tęsknota za mistycznym współuczestnictwie w nieuzgodnionej rzeczywistości. Zatem oczywistym się staje, że samo zaistnienie owego participation mystique może mieć efekt leczniczy (realizacja potrzeby i tęsknot), ale i destrukcyjny (np. omyłkowe oznaczenie efektu “bratniego libido” nazwą “miłość”).

Jak sugeruje Mindell, terapeuta w sytuacji podwójnej roli powinien po prostu zachować “podwójną” świadomość. Owa podwójna świadomość, świadomość “metapozycji” potrzebna jest nie tylko w czasie sesji terapeutycznej, ale także w sytuacjach relacji poza sesją i gabinetem. Terapeuta musi być elastyczny i zdawać sobie sprawę jaką rolę zajmuje w danym momencie i jaką posiada rangę. Tylko świadomość “obsadzanej” roli oraz posiadanej rangi w kontakcie z drugą osobą - podmiotem (znajdującym się np. w stadium głębokiej regresji) pozwala zachować wolność od potężnego, kreującego role pola. Niedostateczna świadomość podwójnych ról, rangi oraz wynikającej z tego siły i pozycji prowadzi do wspominanego narcystycznego przeciwprzeniesienia oraz do raniących związków o charakterze eksploatacyjnym. Niemal w 100% przypadków taki nierówny związek kreowany jest nieświadomie. w takiej sytuacji terapeuta nie jest świadom rodzaju i jakości swego “niespalonego drewna” oraz niezaspokojonych potrzeb, a te czynniki z uwagi na różnicę sił w ewentualnym związku mają znaczną przewagę nad materiałem wnoszonym przez klienta (przynajmniej przez jakiś czas).

Terapeuta nie może pozbyć się swojej rangi (rang). Ponieważ znajduje się “wyżej” od klienta, to nie nawiązuje z nim równorzędnej relacji. Terapeuta jest także tym, któremu się ufa, dlatego jego zadaniem jest chronienie klienta. Nieświadome używanie rangi jest zazwyczaj bolesne i stanowi nadużycie lub bezpośrednio do tego prowadzi. Zazwyczaj ani osoba w pozycji uprzywilejowanej (ten z wyższą rangą), ani osoba o niższej randze nie zauważa subtelnego zjawiska nadużycia rangi. Jednak osoba o niższej randze pozostaje zraniona, a z uwagi na różnicę sił (np. zwykłe przekonanie: ona wie lepiej bo jest terapeutką) nie jest w stanie się ochronić, może to w późniejszym czasie skutkować działaniami “odwetowymi”. Jedynym wyjściem w opisywanych, jakże skomplikowanych sytuacjach jest wykorzystanie rangi ze świadomością wraz z jej ujawnieniem i wyjaśnieniem dynamiki działania rang. To jest podobne do podążania za podwójnymi sygnałami, kiedy je ujawnimy i rozwiniemy, to wzrasta świadomość i coś zostaje uzdrowione, a odszczepionych treści jest trochę mniej. Właściwe postępowanie w zgodzie z tym zaleceniem jest jednak prawdziwym dziełem sztuki i raczej postulatem niż zasadą czy regułą.

Podwójne role w związkach uczniów i nauczycieli (ale też pracodawca - pracobiorca i wielu innych) niosą nieco mniejszy ładunek emocjonalny (nie występuje materiał poruszany w terapii), ale i tutaj istotne znaczenie oraz wpływ mają rangi. Rangi są odpowiednikiem, a często całkiem po prostu są podwójnymi sygnałami w relacjach. Ujawniają brak zrównoważenia, nierówne pozycje, ale także wskazują na piękno różnorodności i na społeczne uwarunkowania penetrujące każdy ze związków. Rangi niosą wielki potencjał wiedzy o problemach mniejszości i większości, a ponadto pamiętajmy, że nie istnieje nauczyciel bez ucznia, ani terapeuta bez klienta! Zatem różnice muszą występować i wartoby o nich nigdy nie zapominać.

Kiedy nauczyciel, choćby chwilowo, wejdzie w rolę ucznia, to on lub ona może przypomnieć sobie o tym, że nigdy nie przestali być uczniami. To dlatego rangi niosą ze sobą potencjał rozwojowy.

Patrząc z pozycji ucznia - studenta, w relacjach z podwójnymi rolami dostrzegam też aspekty pozytywne. Samo obserwowanie terapeuty czy nauczyciela w sytuacjach poza gabinetem czy salą wykładową, a więc z poza podstawowego układu ról (klient-terapeuta, uczeń- nauczyciel) jest pomocne w wycofaniu rzutowanych na terapeutę czy nauczyciela projekcji, a to pomaga w szybszym zintegrowaniu projektowanych aspektów, jak również może przyspieszać wychodzenie z opisywanego stadium regresji. Czasem bywa to dość bolesny proces, ponieważ uczeń projektuje swoje najlepsze “części” (postaci ze snu) na nauczyciela. Nauczyciel już nigdy więcej nie będzie tak mądry i cudowny, jak kiedyś. Ale z czasem student może odkryć ludzkie cechy nauczyciela i nie utożsamiać go dłużej z nadludzkimi herosami. Dzięki temu mogą się oni zbliżyć do siebie na bardziej równym, ludzkim poziomie dzieląc ze sobą odkryte przez ucznia czy klienta i przypisywane wcześniej tylko jednej ze stron cechy boskości.